piątek, 14 czerwca 2019

Wiecznie młoda!

W ostatni weekend teoretycznie mogliśmy jechać na Mazurskie Tropy, ale byłaby to trzecia gruba impreza pod rząd, a poza tym mieliśmy rodzinne uroczystości, więc nie dało rady. Pewnie, że trochę żałowaliśmy, ale przecież nie zalegliśmy z książką i kawką na hamaku, tylko zorganizowaliśmy sobie trochę sportu bliżej miejsca zamieszkania.
W sobotę tradycyjnie zaliczyliśmy parkrun. Przy tym nieziemskim upale nawet nie myśleliśmy o żadnych rekordach - celem było przetrwanie. Starałam się jedynie, żeby mój wynik nie był zbyt haniebny, czyli żeby nie przekroczyć 30 minut. Udało się! Nawet z zapasem:-) Tomek poleciał tak, jak jest na stałe zaprogramowany - jego to nic nie rusza.
 

 Przed startem

W niedzielę wybraliśmy się wreszcie na orientację, na Warszawską Olimpiadę Młodzieży. Ja startowałam w kategorii młodzieżowej K55, a najstarsza młodzież w M85. Pamiętam jak w bardzo wczesnej młodości dziwiłam się, że według ZSMP młodzież to jest do 35-go roku życia, a tu proszę jaki postęp nastąpił - teraz młodzież jest do... skutku.
Biegaliśmy na Młocinach i na szczęście nie po lesie, tylko w cywilizacji. Na szczęście dlatego, że do lasu musiałabym ubrać długie spodnie, a w ten upał raczej myślałam tylko o tym, co z siebie zdjąć, a nie co założyć.
Trasa miała być krótka, bo tylko 2,3 km, ale za to naćkana punktami - aż 17 na takim niewielkim odcinku. Bałam się, czy w tym upale będę w ogóle w stanie myśleć, ale poszło nieźle. Sfrajerowałam się jedynie na przebiegu z czternastki na piętnastkę. Widziałam na mapie, że uliczka w którą wbiegam jest ślepa, ale założyłam, że punkt jest po mojej stronie ogrodzenia. Taka optymistka ze mnie. W połowie uliczki zawrócił mnie zawodnik, który już sprawdził naocznie, że jednak odbić się trzeba z drugiej strony, więc zrobiłam w tył zwrot i pognałam za nim. Nie, nie nakierował mnie na miejsce docelowe, bo po chwili znikł mi z oczu. Ja tak szybko nie biegam. Dalej poszło znowu bezproblemowo i po chwili ledwo żywa wpadłam na metę.

 Tak wyglądała meta, ale fotka zrobiona już po zawodach:-)

Trochę się zdziwiłam, kiedy na wydruku przeczytałam "1. place out of 1", bo w kategorii było nas aż trzy, w tym Joanna, z którą zawsze przegrywam. A jednak. Przegoniłam ją o 11 sekund:-)
Mieliśmy zaraz po biegu wracać do domu, no ale w tej sytuacji musiałam przecież zostać po przynależny mi medal. Bo to wiadomo czy się jeszcze jaki trafi? Zwłaszcza na młodzieżowej imprezie.
 
Trzy gracje.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz