piątek, 26 sierpnia 2016

InO a teoria względności.

Tak sobie chodzę na te MnO od imprez lokalnych po pucharowe, na ogół w kategorii TU to i w końcu poczyniłam obserwacje. Skrystalizowały mi się w drodze powrotnej z OrtInO, tak w nawiązaniu do Orientopa. No bo to TU na ortinie miało w zasadzie właściwości przynależne tej kategorii bo  mapa była pocięta na kilka kawałków, były one w różnych skalach (przynajmniej w opisie), coś tam trzeba było pokombinować, ale w sumie było to łatwe i bezproblemowe. Na Orientopie taki etap pierwszy dla przykładu - niby też TU, a nic nie szło znaleźć, do mety nie wszystkim udało się dotrzeć, a po drodze zbieraliśmy dosłownie przypadkowe punkty, bo z mapy nic nie wynikało. Niby jest ta różnica, że jedno impreza lokalna, drugie pucharowa, ale do licha - to wciąż ta sama kategoria! Czy może jednak ta sama, ale inna? Czy to  może taka odmiana teorii względności, gdzie stopień trudności zależy od punktu odniesienia (rangi imprezy)?
No i potem człowiek ma dylemat - na jaką trasę się zapisać? Żeby nie było ani za łatwo, ani za trudno. Ja mam jeszcze gorszy dylemat - jak zrobić trasę na Niepoślipkę żeby ona była takim wypośrodkowanym TU? Nie ma kto jakiegoś sprawdzonego przepisu typu: weź kopę jaj, eee, to znaczy punktów kontrolnych...?

A na ortinie prawie wygraliśmy, podobnie jak reszta uczestników. Wszystko rozegrało się w zadaniach, a dokładniej w mierzeniu odległości. Za nic nam* to nie szło i rozrzut pomiaru mieliśmy od 200 m do 500m. Wyciągnięta średnia troszkę się rozmijała z rzeczywistością i straciliśmy na tym. Ale drugie miejsce też jest fajne:-)

*nam = ja i Darek, jak nakazuje tegoroczna tradycja

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz