wtorek, 2 czerwca 2015

Zatruty etap drugi Eskapebolino

Pierwszy etap Eskapebolina przyćmił wszystko, do tego stopnia, że niemal nie mam wspomnień z etapu drugiego. "Zatrute jabłko" okazało się słodkim i pysznym owocem, po którym nie mieliśmy żadnych dolegliwości. Wycinki dopasowaliśmy od ręki, punkty stały na swoich miejscach, najwyżej przy wyborze dołków mogliśmy mieć wątpliwości, który jest właściwy. Jedyną "atrakcją" był powrót do bazy przez pole zarośnięte jakimś wysokim, wrednym trawskiem maskującym dziury i bruzdy.
Koleżanka M. M. zrobiła kawał solidnej roboty, przygotowała porządną mapę i co ma z tego? Nico! Wszyscy tylko o etapie pierwszym i o etapie pierwszym. Nawet o ciastach się tyle nie mówi, a wybór był taki, że szczęka opada. Pod tym względem organizatorzy przeszli samych siebie i wszystkie okoliczne cukiernie. Strasznie żałowałam, że jestem zbyt dobrze wychowana, bo gdybym nie była, to sama pożarłabym z połowę tych pyszności.

Mija druga doba od zawodów - T. wciąż składa etap pierwszy...

2 komentarze:

  1. Plotka niesie, że chyba już złożył ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. niby złożyłem ale dalej się nie zgadza, wiec co to za złożenie;-)

    OdpowiedzUsuń