piątek, 16 grudnia 2016

Wiosna zimą czyli Majaczki Magdalenki

 Tomek pojechał trochę pomajaczyć, a ja do garów..... Tort na jutro upiekłam!


Można napisać, że już tradycyjnie Magdzie coś się obsuwa. I to poważnie - bo z wiosny na zimę. Ale nie ginie! Majaczki rozpoczęły mały zimowy stowarzyszony maraton InO. Moja Druga Połowa odmówiła uczestnictwa w części imprez (po tej górce na Moczydle widzę, że zapisuje się tylko na górskie InO czyli np. ChoInO!), więc pojechałem sam. Musiałem pojechać, bo zostałem zobligowany do dostarczenia termosu pełnego gorącej herbaty. Herbatę przygotować to pikuś. Dojechać autem do centrum także pikuś. Ale zaparkować…. Po 20 minutach krążenia w korku zaparkowałem o milę od startu. Termos w rękę i pognałem na ul. Nowogrodzką. Rzutem na taśmę zdążyłem i zastałem jeszcze organizatorkę z DM i Panią Prezes. Jak mi to już wchodzi w nawyk, uratowałem naszą Prezes, bo jak zwykle nie miała latarki. Nawet takiej z rozładowanymi bateriami!
Dostaliśmy mapę i poszliśmy w miasto. Oczywiście mapa mocno przeterminowana, tak coś ponad 80 lat. Początek wydawał się prosty. Ulice się zgadzały, nawet działki z budynkami także. Udało się dopasować zdjęcia, bo lampionu żadnego nie spotkaliśmy. Schody zaczęły się przy ul. Pięknej. Miejsce jest, a lampionu nie ma i niczego ze zdjęcia także nie ma! Wokół krąży Ania z Kaziem i także niczego nie mają. Ale że mamy nadmiar punktów na mapie, postanawiamy iść w okolice PKiNu. Pierwszy punkt za Alejami, przy wyjściu z podziemi B. kojarzy, więc potwierdzenie to formalność. Kolejny PK gdzieś koło drugiego budynku dworca W-wa Śródmieście wypada. Obstawiamy neon. Ale coś nie tak.  I jakby w złym miejscu. Odpuszczamy i idziemy na PK6. Tu jest charakterystyczna śruba pod Muzeum Techniki. Czyli jednak piątka jest gdzieś obok budynku dworca – postanawiamy wrócić na koniec do niej. Kolejne punkty na mapie z roku 1935 zaznaczone są na ulicach, których nie ma. Wychodzi nam, że na rogu PKiNu gdzieś koło Teatru Dramatycznego. Jedno zdjęcie znajdujemy, ale na nasze wyczucie nie dokładnie w środku kółka. Punkt powinien być gdzieś koło wejścia do Teatru, najlepiej na tablicy z plakatami. Ale nie ma. Jest jedno zdjęcie z logo teatru, ale nie ma go na plakatach. Nawet wchodzimy do  foyer, ale nic nie znajdujemy. Dołącza się do szukania Zuza S. Idziemy na trójkę – tu coś mamy – neon! Wprawdzie nie świeci, ale dokładnie do zdjęcia pasuje. Domyślamy się, że może coś się autorowi omskło i do PK 3 przypisujemy zdjęcie z plakatem od strony Alei Jerozolimskich – pewnie mieści się w 2mm. Zostaje nam jeden PK do znalezienia. Wracamy na PK 6. Niestety nic tam nie ma. Zostają alternatywne PK przy Świętokrzyskiej. Znajdujemy nazwę byłej ulicy ze zdjęcia – ja stawiam że to PK 2. Ale znajdujemy ławeczki ze zdjęcia nie z tej strony co być powinny i trochę jakby przesunięte. Czyżby to jednak był PK 1? Nie wiem nawet co Pani Prezes na kartę wpisuje. Mocno spóźnieni idziemy na metę. ”Aby dotrzeć na metę należy wejść lub wjechać po schodach”. My wchodzimy. Załapujemy się na resztki ciasta, herbatę, którą z narażeniem życia przyniosłem na start, wymieniamy się fantami na jutrzejsze UrodzInO i po dłuższej chwili Magda ogłasza koniec imprezy.
W domu oczywiście siadam do GoogleEarth i porównuję mapę z tym co znaleźliśmy. Jak nic PK 6 i PK 4 BePeki (bo w miejscu dobrym szukaliśmy), a PK 2 było po mojemu!  Ławeczki to był stowarzysz! Ale cóż, nie szliśmy na wynik, więc zostaje nam spokojnie poczekać na podliczenie wyników. Pewnie do przyszłego roku!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz