środa, 24 maja 2023

Falenickie robale czyli INSeKT

Dawno nie byliśmy na marszach na orientację. Znaczy byliśmy niedawno na BazInO, ale to i tak wyjątek po długim okresie uczestniczenia tylko w orientacji sportowej. Jednak INSeKT jako "sztandarowa impreza klubowa", dodatkowo bez kolizji z terminem BnO i jeszcze w Falenicy, i w ramach OTInO… no, musieliśmy się na nią wybrać! 

Ludzcy organizatorzy pozwolili się wyspać wyznaczając start od godziny trzynastej. Zaczęliśmy od dojściówki, czy może bardziej dojazdówki, bo większość trasy przebyliśmy pojazdem dwuśladowym.


Po zameldowaniu się na miejscu, czyli w wiatach przy SP 124, zaliczeniu rytualnej wymiany fantów, pobraliśmy mapy i poszliśmy w las. Na początek dostaliśmy kartkę papieru z dwoma sieciami i kilkoma pająkami. I o dziwo, kartka była zatytułowana "Etap 2". Co do rysunków na kartce - o ile mapa topograficzna była dość oczywista (jednak w Falenicy trochę mieszkałem), oczywiste były także dwa pająki bazujące na mapie BnO (po coś biega się regularnie FallInO i mapę BnO zna się na pamięć), już wycinki lidarowe były zagadką. No dobra, na kilku widać wydmę, wydma - więc wiadomo, że trzeba ich szukać na wydmie (wydma ciągnie się dobre 5 km), ale pozostałe dwa pajączki mogły być wszędzie. Powiedzmy, że Renata brzydząc się pająków nie paliła się do dokładnego oglądania i dopasowywania wycinków, więc spadło to na moje barki. Szybko wyznaczyłem kawałek wydmy, gdzie były rozpoznane fragmenty i zakładałem, że reszta elementów dopasuje się gdzieś "pomiędzy".

Mapa z insektami w dłoń i ruszamy do boju!

Zamiast żmudnie dopasowywać ruszyliśmy w las. Zaczęliśmy od PK A, do którego musieliśmy przebić się przez innych uczestników okupujących ścieżkę w celu rozkminienia zagadek mapy.

Ścieżka to dobre miejsce do rozkminiania mapy

Punkt podbijaliśmy razem z Przemkiem, który zaraz ruszył szybkim krokiem na wydmę. My powolutku wędrowaliśmy wydmą, przedzierając się przez krajobraz niczym po jakimś huraganie - leśnicy zabrali się za przerzedzanie lasu i wszędzie leżały pościnane sosny. 

Podbijamy pierwszy PK

Na wydmie szybko zlokalizowałem dołki znane z FalInO, więc bez problemów zaliczyliśmy PK D, J, K. 

PK D - niczym na jakimś wiatrołomie

PK J w malowniczym dołku na wydmie

 Po chwili udało się dopasować duży lidar, więc naszym łupem padł punkt G, B i F. Tu zaczynaliśmy spotykać Marka, który używał psa do tropienia lampionów, ale chyba z marnym skutkiem, bo jakoś nie udało mu się dopasować dużego kawałka lidaru do wydmy. 

 
Podobno Punt G nie istnieje... a my go znaleźliśmy!

 

PK R

 Zaliczając pająka z punktami O, P i R udało się dostrzec podobieństwo terenu do kolejnego pająka L, M, N. Ale zmyliła mnie skala. PK L podbiliśmy dobrze, ale PK N… wyglądał na jakiś dołek (czy inne odkształcenie terenu) w okolicach PK P. Dołek był, lampion był… ale dołka z PK M już nie było. 

Tu powinien być lampion z PK N

Wszystko przez tę skalę! Po chwili wpadłem, że PK N jest tożsamy z PK P i po poprawce poszliśmy szukać właściwego PK N. Znaleźliśmy kopczyki, ale bez lampionu. Obszukaliśmy teren w koło, wszystkie okoliczne odkształcenia terenu i nic. Lampion był dopiero kawałek dalej – niby także na kopczyku i przy skrzyżowaniu ścieżek… Aby się lampion nie marnował postanowiliśmy wbić stowarzysza, zamiast wytykać budowniczemu BPK;-) 

Końcówka to już bułka z masłem - miejsca gdzie jako dziecko bawiłem się w lesie. Przy okazji odwiedziliśmy nasz były domek… wspomnień czar:-) 

Tu kiedyś mieszkaliśmy

 
PK C - tuż przy naszym byłym domu

Po krótkim odpoczynku etap drugi (czy raczej pierwszy w/g oznaczeń na mapie). Żuk wiosenny. O ile schemat drożni z kilkoma PK był w do ogarnięcia, to żuczki do wpasowania już tak sobie. Te z mapą BnO i Morskim Okiem dawało się wpasować, ale reszta? Znaleźliśmy PK B, potem PK D, wdrapaliśmy się na wydmę i… przysiedliśmy by pomyśleć. Siedzenie dobrze wpływa na myślenie – bo rozglądając się wkoło nagle dostrzegłem podobieństwo do lidaru. Okazało się, że siedzieliśmy.. dokładnie pod lampionem;-) Schemat dróg był takiej sobie dokładności, więc nie do końca widzieliśmy gdzie się na nim znajdujemy, ale nagle widzimy lampion na skrzyżowaniu "gwiaździstym" wielu dróg, a takie jest na schemacie z PK F. Więc mamy kolejny PK!

PK C na ul. Bonapartego

Kierunek ul. Napoleona Bonapartego - tam jest PK C. Po drodze dostrzegam charakterystyczny dołek i mamy dopasowanego kolejnego żuczka! 

Wydma tuż przy Morskim Oku - PK K

Czas na Morskie Oko i tu udaje się dopasować przedostatniego żuczka z lidarem. Zostaje już końcówka, PK E, PK M i… poprawka PK F. Obchodząc wydmę od północy stało się jasne, że to co wpisaliśmy jako F, było bardziej na południe. Renata ma już dość chodzenia, więc puszczam ja skrótem do PK A, a sam lecę na wydmę przebić ten nieszczęsny PK F. Wracając do PK A zahaczam o ostatniego żuczka i zgarniam PK J. Docieram do PK A, spisuję długość niebieskiego szlaku do Falenicy, ale nie widzę Renaty. Może jest na mecie? Lecę do wiat.. ale Renaty nie widać. Mam już złe przeczucia, że nie miała siły dojść i gdzieś tam w krzakach leży jej truchło konsumowane przez jakieś padlinożerne zwierzęta… Na szczęście zza zakrętu wychodzi zaginiona. Oczywiście "źle jej wytłumaczyłem jak dojść" i zwiedziła pół Falenicy zanim dotarła na metę;-). Grunt że się znalazła;-) 

Na mecie - wreszcie można usiąść i coś przekąsić

 Na mecie ciasteczka, picie i… przemówienia Pani Prezes, dyplomy za zasługi i nagrody;-) 

Dostajemy dyplomy i inne takie za zasługi....

A na takich mapach chodziliśmy


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz