środa, 24 stycznia 2024

Zima w pełnej krasie/Nadmie

Styczeń, więc wreszcie zima w pełni. Świeża dostawa białego puchu, słoneczko – taki idylliczny obrazek na niedzielne bieganie w Nadmie. 

"Baza zawodów" jak widać co niektórzy dojechali rowerem

Uroki zimy obfotografowane

Clear, check i start


I ja na tle startu

Obfotografowawszy uroki zimy ruszyłem na start. Clear, check, start i.. pod górkę. Niestety kopny śnieg i to bieganie pod górkę niezbyt wychodziło. Może z górki będzie lepiej? Jakoś specjalnie lepiej nie było. Nawet na drodze. A gdy w pobliżu pierwszego PK zbiegłem z drogi… Niestety, las w Nadmie poza tym że urokliwy, ma jedną wielką wadę – nierówności. Dość świeże nasadzenia powodują, że prawie wszędzie są bruzdy ok. ponad półmetrowej głębokości. Na mapie pełno jest brązowych kropek, które to obrazują. Wprawdzie teren gdzie nie ma tych kropek nie wygląda dużo lepiej – może mniejsze nierówności, ale sporo gałęzi, wrzosów i mchów, które to przysypane śniegiem nie sprzyjają szybkiemu bieganiu. Wysoki śnieg ma jedną zaletę – wyraźne inostrady. Przy PK 1 InOstrada była niczym ul. Marszałkowska w Warszawie.  Do PK 2 była także porządna, choć nierówności powodowały, że cały bieg to było kicanie z wałka na wałek i modleniu się o niezapadnięcie w jakąś dziurę pomiędzy.

Dopiero przed PK 3 nastąpiło lekkie rozmycie InOstrady – poprzednicy szukali zapewne tras omijających te zakropkowane na brązowo wertepy. Ja także omijałem. Jak się okazało… jakąś Łosiostradą, choć na początku myślałem, że to trop jakiegoś biegacza – dopiero gdy się dobrze przyjrzałem….

Po PK 4 wpadłem na rewolucyjny pomysł obiegnięcia naokoło drogami trochę wyjeżdżonymi przez auta. Czy było szybciej? Po czasach patrząc, tak samo wyszło, jak przedzieranie się po kresce.

Na PK 7 dało się sporo pobiec drogami – liczne ślady świadczyły, że nie ja jeden wpadłem na ten pomysł.

Na PK 8 budowniczy zaserwował nam przebieg ponad 1,5 km w linii prostej (po drodze wydmy, gęstwiny i owe sławne nierówności). Na początku zacząłem wydeptaną ścieżką, ale w miarę oddalania się od lampionu z PK 7 ścieżka zanikała. Skręciłem w stronę  drogi i lekko naokoło, przebijając się z impetem przez grupę nordicwalkerów, która wyległa na spacer w ten piękny dzień.

W każdym razie przebieg na PK 8 dał popalić. Bądź co bądź zaraz za PK 8 zaczyna się Horowe Bagno, czyli granica Zielonki!  Następne punkty 9-15 umieszczone już w ludzkich odległościach to była czysta przyjemność. 

Klubowy PK 11 z lampionem "44"

Kolejny długi przebieg do PK 16. Tu akurat był już wydeptany trakt biegnący ścieżką, a odległość „tylko” 1,2 km;-)

Te długie przebiegi i ciężki teren wymuszający wysokie podnoszenie nóg dały o sobie znać – nogi ledwo chciały się odrywać od podłoża. A i trasa nominalnie miała 9,5 km… czyli taki dobry long!

Przebieg na PK16 - trochę się zachmurzyło

Na koniec, pomiędzy ostatnim PK i metą krzaki. Na wydeptanej dróżce dziecko z trasy rodzinnej, omijanie go bokiem i zaraz krew lejąca się z rozoranych dłoni.


Nie osiągnąłem jakiegoś życiowego rezultatu (nie mam kondycji), ale zadeklarowane w tym miesiącu na Stravie 10 km zaliczone;-)


 

 

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz