piątek, 25 sierpnia 2017

Smok

Tak się ostatnio rozdługodystansiłam, że jak nadszedł Oswój Smoka, to wpadam w panikę - czy ja jeszcze ogarnę?! W sensie - czy mapę ogarnę. Bo na tych długich, to mapa taka bardziej TP, czyli kawa na ławę, kombinować nie trzeba, tylko iść. Na szczęście zapisałam się razem z Tomkiem, więc jakby co, to sądziłam, że on zapanuje nad mapą.
Mapa okazała się być.... hmm, niebanalna. To znaczy w pewnym sensie banalna - wycinki mające wspólną część, ale znalezienie tych części nie było takie od pierwszego rzutu oka, bo pochodziły z różnych map i były w różnych skalach.
Zaplanowaliśmy zacząć od PK 14, bo był z leśnych najbliżej startu, a postanowiliśmy iść najpierw w las, póki w miarę jasno. Nooo, to nie udało się go znaleźć i doszliśmy do PK 74. Też dobrze. W drodze na 40 Tomek wynalazł coś po drodze z innego wycinka, ale co? - nie mam pojęcia, bo do tego momentu nie udało mi się jeszcze ogarnąć całości. No dobra, przyznam się od razu - do samego końca nie udała mi się ta sztuka. Skoro i tak nie wiedziałam gdzie iść, postanowiłam iść za Tomkiem i robić mądre miny, kiedy będzie się odwracał, co i tak nie miało sensu, bo mnie zna i wie, kiedy wiem, a kiedy nie wiem. No więc tak sobie szliśmy z rzadka biorąc jakiś punkt, robiło się coraz ciemniej, Tomek przestał ogarniać (on się nie przyzna, ale jak czesze las po całości, to naprawdę znaczy, że tylko mniej więcej wie co i gdzie).

Prawdę mówiąc wpadłam w lekką frustrację. Za trudny ten Smok był, no za trudny. Jako TZ to w porządku, ale na TO idą ludzie od początkujących, do zaawansowanych. Początkujący mieli szansę na raptem kilka punktów. Jak się nastawili na fajną zabawę, to ja wiem czy taka fajna była. Ja to przynajmniej wiem, że cienka jestem i choćbym sto lat chodziła to pewnego poziomu nie przekroczę i większych złudzeń nie miałam. Takie malutkie tylko. A i one umarły...
Do  "miejskiej" części trasy przenieśliśmy się, kiedy skończył się nam czas podstawowy i po kilka wybranych punktów polecieliśmy już biegiem. Tutaj przynajmniej wiedziałam gdzie jestem i dokąd iść. Wiedziałam tak mniej więcej, bo szczegółów mapy to za bardzo po ciemaku nie widziałam, a na głowie miałam tylko malutkie bździdło dające pare lumenów światła.
Tego całego przeliczania punktów, to w ogóle nawet nie próbowałam pojąć, bo co to ma wspólnego z orientacją?
Na mecie okazało się, że sporo osób nie dało rady wziąć wymaganych 126,5 PP i teraz z niecierpliwością czekam na wyniki, bo ciekawa jestem, czy faktycznie było trudno, czy to mi poziom tak podupadł.

4 komentarze:

  1. Takie narzekania - trasa trudna, nic nie wiem, dokąd ja idę, itp., a tu: pierwsze miejsce! Gratulacje
    Leśny D.

    OdpowiedzUsuń
  2. Trochę dziwne to pierwsze miejsce prawdę mówiąc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podwójny 10/70 z nielegalnym kodem cyfrowym troszkę namieszał w wynikach.
      Wam na przykład dał 9 PP ekstra, a nas kosztował 29,97 karnych PP - dla parzystych PP bezkrytycznie przepisywaliśmy kody :/

      Usuń
  3. 41 year old Help Desk Operator Bar Ashburne, hailing from Clifford enjoys watching movies like Chimes at Midnight (Campanadas a medianoche) and Rowing. Took a trip to Historic City of Sucre and drives a Ferrari 250 SWB California Spider. odsylacz

    OdpowiedzUsuń