Trzynastka prześladowała mnie od zawsze. Literka Ł ma do siebie to, że zwykle w dzienniku miałem numerek 13. W czasach przed RODO, gdy były tylko nieśmiałe przymiarki do anonimizacji bywałem właśnie 13-stką.
Na 62. OrtInO trzynastka znowu mnie dopadła. Renatę wyraźnie także i na tyle skutecznie, że ją całkiem rozłożyło i na OrtInO pojechałem sam.
|
Malownicza baza pod kościołem... |
Na start trafiłem – kiedyś tu robiliśmy jakieś TRInO po Urysnowskich kamieniach. Zdążyłem przed czasem i miałem komfort wczesnego startu. Obejrzałem mapę i… postanowiłem na początek zaliczyć 13-stkę ze startem, bo nie miałem pojęcia gdzie są następne. Znając budowniczych podejrzewałem liczne punkty podwójne, więc idąc do punktu D zachowałem czujność i dopasowałem drugi wycinek z punktem Z, tuż koło D. Nie jest źle - dwa wycinki to już coś. Jeden z tego zlustrowany. Przemieszczałem się więc trzymając raz mapę normalnie, a raz nad głowa (tak trzyma się zlustrowane mapy) i szukałem właściwych miejsc. Gdzieś tam koło punktu L na ortofotomapie widać charakterystyczny budynek szkoły, czy podobnej instytucji. Całkiem podobny zauważyłem na wycinku z PK K. Próbowałem go dopasować, obszedłem szkołę raz i drugi, ale tren się nie zgadzał. Zresztą widziałem, że kilka osób podobnie krąży w rejonach tej szkoły. Gdy już zniechęcony postanowiłem się wycofać i iść na ostatnie PK z tych pierwszych 2 wycinków odkryłem, że przyszkolne boisko jest na jeszcze innym wycinku. I punkty Q i J to ten sam punkt! Zresztą podobnie A i L, czyli nogi za pas i powrót tam, gdzie przed chwilą chodziłem. Po przejściu nastu kilometrów nagle trafiłem na kolejną szkołę czy przedszkole. Chwila analizy mapy, krótka konsultacja z Wojtkiem z trasy TU i miałem kolejny wycinek dopasowany i wiedziałem, gdzie jest punkt Y. Został już tylko jeden do dopasowania. Nagle eureka – pasuje tu do tej szkoły ostatni wycinek. Owszem dopasowałem, ale za późno – musiałem się znowu wracać do wcześniej podbitego PK Y, który znowu okazał się punktem podwójnym.
Chwila błądzenia przy poszukiwaniu PK C (tu uratowałem zwycięzców, którzy jakoś nie mogli wpasować tego wycinka). Chwila krążenia, bo pomyliły mi się ulice i wszystkie PK zaliczone.
No, nie powiem bym miał przebieg optymalny - na mapie napisano 3,6 km, a mi wyszło ponad 12…
|
Krokomierz doliczył te 2 km z normalnego chodzenia za dnia ale i tak dużo wyszło |
No dobra, 2 kilometry to krokomierz naliczył normalnego życia, ale 10 jak nic wyszło! Wszystko przez moje gapiostwo – bo nieraz OrtInO potrafi być zabójcze – tu o dziwo wycinki składały się bardzo charakterystycznymi fragmentami.
|
Karta jest niezbitym dowodem na błądzenie i wracanie się po podwójne PK |
I jeszcze zadania były - zapomniałem napisać- jedno to oszacowanie wysokości rzeźby (to było proste, pod warunkiem znalezienia tej rzeźby) a drugie to azymut na jakiś PK. Gdzieś tam szacowałem na oko niestety wyszła pomyłka większa niż 10 stopni. Dziwi mnie jak udało się bezbłędnie z azymutem trafić zwycięzcom (jako jedynym!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz