czwartek, 17 grudnia 2020

Szybki Mózg z zaskoczenia

Szybki Mózg wziął nas z zaskoczenia. Zupełnie o nim zapomnieliśmy i dopiero mail z listami startowymi przywołał nas do porządku. A już myślałam, że będziemy mieli cały weekend wolny. W sobotę nie pojechaliśmy na ZZK bo Tomek robił zęby, a ja piekłam pierniczki i oddawałam się swojej drugiej pasji - scrapbookingowi, ale na niedzielę nie mieliśmy jakichś szczególnych planów.
Pogoda była taka sobie i gdyby nie fakt, że kocham Szybki Mózg, to nie wykluczone, że odpuściłabym. Poza tym miałam dyplom do odebrania, a jak dają, to trzeba brać.
Teoretycznie mieliśmy biegać po Ursynowie ze startu masowego, w rzeczywistości finałowa runda odbyła się w Powsinie interwałowo. No, takie uroki pandemii.
Zaparkowaliśmy w błocie po uszy, ale za to blisko samochodu stanowiącego bazę zawodów, bo to teraz tak się odbywa. Odebrałam swój dyplom i nagrody, tak ukradkiem, bez publiczności, choć nie powiem, w lekkim tłumie, jak to na parkingu.
 
Drugie miejsce w swojej kategorii wiekowej.
 
Startowaliśmy z bardzo malowniczego miejsca - z amfiteatru - Tomek pierwszy, ja 20 minut po nim. 
 
Na dole start, na górze meta.
 

 Dynamiczny start Tomka:-)
 
Część trasy poprowadzona była po terenie ucywilizowanym, ale część przez krzaczory, czyli po prawdziwym lesie mimo "parku" w nazwie terenu:-) Nawigacyjnie było łatwo, ale ponieważ bieg miał charakter sprintu, to wypadało ruszać się żwawo.  No nie zawsze mi to wychodziło. Bieganie po wydmach nigdy nie było moją mocną stroną, a autor mapy skrupulatnie wydmę wykorzystał.  Długi przebieg z siódemki na ósemkę wydłużyłam sobie jeszcze bardziej, bo po kilku wcześniejszych punktach nabrałam jakiejś dziwnej awersji do miejsc zaznaczonych na zielono na mapie. Wolałam drogami. Większą czujność musiałam zachować przy punktach 16 - 19 - blisko siebie i w cywilizacji, więc taki prawdziwy sprint należało zrobić, nie gubiąc przy tym orientacji.

Meta!
 
Nie żebym ogólnie osiągnęła jakiś niezwykły dla siebie wynik, ale jestem całkiem zadowolona, a przede wszystkim wybiegana. To był dobrze spędzony czas. Jak to na BnO :-)))
 
  I pamiątkowa fotka na koniec:-)

Raczej nic nie sknociłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz