wtorek, 7 października 2025

Nocna Wataha czyli trening przed MP

Jesień to czas jakiś tam mistrzostw. Tym razem są to Mistrzostwa Polski w Biegu Nocnym i Średniodystansowym na Orientację. Zwykle przed takim wydarzeniem w każdym regionie niczym grzyby po deszczu pojawia się wysyp treningów. W naszym mazowieckim grajdołku w tym roku jakoś tych treningów brakowało. Na Stravie widziałem, że biegają ludzie z Team 360, z UNTSu i inni, ale dla indywidualistów takich jak ja te treningi były zamknięte. Pewnie szanowne kluby nie chciały zdradzać swoich technik treningowych postronnym. Wreszcie, w ostatniej chwili, „otwarty” trening nocny ogłosił niezawodny Karol. 

CZ przy drodze do Beniaminowa - wersja minimum;-)
Standardowo wybrałem trasę najdłuższą, czyli 6-ciokilometrowego Chojraka. Start tradycyjnie koło fortu w Beniaminowie. Po wbiegnięciu w las niestety widać nieporządek zostawiony przez prace leśne – stosy gałęzi pod nogami, a gdzie nie ma gałęzi, tam wyrosłe przez lato jeżyny i inne nieprzyjemne porosty. Od PK 2 postanowiłem pobiec na azymut i od razu tego pożałowałem… 
Wniosek – jak najwięcej drogami. 

Co tu dużo pisać – brakowało mi biegania po nocy. Tej samotności w lesie, czasami świecących oczek zerkających z krzaków… Raz spotkałem jakiegoś jelenia czy sarenkę przebiegające mi drogę – w świetle latarki widziałem tylko wpatrzone we mnie oczka poruszające się mniej więcej po sinusoidzie na dość dużej wysokości. Dopiero potem latarka wydobyła z mroku tułów zwierzaka. Ale wrażenie tych „skaczących oczu” było niesamowite. 

Ciemność;-)
A samo bieganie szło dość dobrze. Może nie jakoś bardzo szybko, ale w miarę dobrze trafiałem na lampiony. No, może poza PK 13 – tu mnie coś zniosło z azymutu i szukałem lampionu stanowczo w złym miejscu. 
Dobieg do mety Karol zafundował nam po największych krzakach w okolicy – ale jakieś atrakcje być muszą!

 

Tak biegałem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz