wtorek, 6 czerwca 2017

Rodzinne MnO


Podczas gdy Tomek relaksował się na pięćdziesiątce, ja zapylałam jak mały samochodzik, żeby ogarnąć wszystko na Rodzinne MnO. Też bym wolała pojechać na Roztocze, ale skoro firmuję sobą imprezę, to sumienie nie pozwalało mi zostawić jej na żywioł, bo różnie by to mogło być.
Oczywiście znowu zapomniałam o swoim mocnym postanowieniu nie wymyślania  pracochłonnych map i rzeczy okołomapowych i postanowiłam zrobić książeczki ze zdjęciami. Tymi do dopasowywania na PK. Na szczęście postanowiłam robić tylko jedną na zespół, ale i tak była z tym masa roboty. Każdą kartkę musiałam zalaminować, pociąć, przedziurkować, złożyć w książeczkę i związać. Do tego trzeba było zrobić nowe lampiony, bo tych starych - brudnych i poszarpanych już bym się wstydziła powiesić. A jeszcze zakupy, a jeszcze wzorcówki, a jeszcze urodziny córki i wspólna wyprawa do sklepu po prezent.  Po 22-giej, kiedy mniej więcej wyprowadziłam wszystko na prostą, wrócił Tomek - rześki i radosny jak skowronek. No, mówiłam, że pojechał się relaksować. Ja byłam zorana jak po setce co najmniej. Prawdę mówiąc byłam pewnie po dwóch setkach. Ajerkoniaku, co mnie szwagier poczęstował.

W niedzielę rano pospaliśmy prawie do siódmej, a już koło ósmej wieszaliśmy lampiony. Na szczęście dużo ich nie było do powieszenia, bo optymalizujemy trasy, no i w dwie osoby poszło szybciutko. O 10.00 w miejscu startu była zbiórka organizatorów, czyli nas, ruchomych PK w postaci Michała i Krzysztofa, a fotoreporterka dojechała później. Oczywiście przybyli także niezawodni Stowarzysze - Barbara i Darek M. Obanerowaliśmy się, rozłożyli sekretariat, ruchome punkty dostały swoje wyposażenie, Zuza uruchomiła aparat i pierwsze zespoły ruszyły na trasę.
Tomek sprytnie wykoncypował żeby metę zrobić w OKIS-ie, bo tam miał się odbywać piknik z okazji Dnia Dziecka. Zdejmowało to z nas obowiązek zapewnienia uczestnikom rozrywki na czas oczekiwania na wyniki. Tak więc pół godziny po otwarciu startu Tomek pozbierał część klamotów i pojechał zakładać metę. Ja jeszcze przez godzinę dyżurowałam na starcie wypuszczając kolejne zespoły. A na mecie wraz z pojawianiem się uczestników, pojawiły się i wątpliwości: czy ten punkt to dobrze stoi?, a bo tu wychodzi BPK, a teren się nie zgadza, a tu zdjęcie też pasuje itd., itp. Fakt, mapę mieliśmy sprzed roku, a w tym czasie teren nam trochę przekopali, ścieżki wydeptali jakieś nowe, a i my jeden punkt postawiliśmy od czapy, bo mapę robiłam ja, a wzorcówkę Tomek i niekoniecznie wszystko się idealnie pokryło. Ponieważ to nie zawody o złote kalesony, ani jakieś ferrari, czy inne takie, postanowiłam więc uznać wszelkie zażalenia, a na przyszłość pińćset razy sprawdzić każdy punkt. Jak by się człowiek nie okręcił - d... zawsze z tyłu. No, ale to nie tylko u nas - na wszystkich zawodach jakieś drobne wpadki się zdarzają. Tym się pocieszam i tego się trzymam:-) Lampiony zadeklarował się zebrać Michał, bo przyjechał rowerem i wydawało mu się, że rower usprawni zbieranie. Moim zdaniem raczej utrudniał, ale nic nie mówiłam, żeby nie spłoszyć. Zebrał wszystko dzięki czemu resztę niedzieli mogliśmy spędzić na słodkim nicnierobieniu.
Za niecałe dwa miesiące kolejna runda. Jak by tu sobie utrudnić życie i co pracochłonnego wymyślić??? Jakieś pomysły, sugestie?

12 komentarzy:

  1. Myślę, że najwyższy czas żebyś zrobiła mapy na kuli (bynajmniej nie na Krzysztofie). :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Może coś takiego: http://sw-promyczek.republika.pl/w-soltys/rozeta.jpg :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie to myślałam trochę o flexagonie:-)

      Usuń
    2. Bombowy pomysł :) Chętnie wystartuję :)

      Usuń
  3. A może nakleić mapę na kostkę Rubika? ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To już chyba gdzieś było.

      Usuń
    2. To muszę myśleć dalej :/ Ale pomysł z fleksagonem wydaje się bardzo fajny.

      Usuń
    3. Tylko roboty w pieron i papieru dużo schodzi.

      Usuń
    4. Chrumkające wsparcie manualne jak najbardziej wchodzi w grę :) Wreszcie praca na moim poziomie :)

      Usuń
    5. Trzymam za słowo! Tuż przy pysku:-)))(czy jak się to tam facjata u chrumkaczy nazywa)

      Usuń
  4. 33 year-old Help Desk Operator Leland Terbeck, hailing from McBride enjoys watching movies like "World of Apu, The (Apur Sansar)" and Poi. Took a trip to Royal Exhibition Building and Carlton Gardens and drives a DeVille. Odwiedz Twoj adres url

    OdpowiedzUsuń