piątek, 20 kwietnia 2018

Ja tego nie ogarnę!

Wcale nie chciałam łączyć Niepoślipki z Rodzinnymi, ale najpierw namawiał mnie na to Tomek, potem nasz burmistrz, więc uległam, bo co było robić, kiedy siła złego na jednego. Początkowo to nie chciałam w trosce o tych uczestników, którzy planowali wystartować w jednych i drugich zawodach, a kiedy uświadomiłam sobie, że JA TEGO NIE OGARNĘ, to już martwiłam się tylko o siebie.
Na początku zapisy szły powoli i nawet nas to trochę stresowało, więc oplakatowaliśmy każdy słup i tablicę w okolicy i... zaczęło się. Jeszcze przy pięćdziesięciu osobach na Rodzinne cieszyłam się z frekwencji, przy sześćdziesięciu wciąż byłam opanowana, przy siedemdziesięciu zaczął łapać mnie stres, a przy osiemdziesięciu wpadłam w panikę, no bo przecież JA TEGO NIE OGARNĘ .
Na głowie miałam nie tylko Rodzinne, ale i pewne działania na rzecz Niepoślipki. W końcu
Niepoślipka to nasze (moje i Tomka) wspólne dziecko, a dzieci się nie porzuca. Na pomoc Tomka nie miałam co liczyć, bo on i tak nie wyrabiał na zakrętach, w odwodzie pozostali Stowarzysze, choć dla nich to Niepoślipka była priorytetem.


Nie obeszło się bez drobnych potknięć - a to mapy zostały wydrukowane nie w tej wersji co trzeba i meta zamieniła się miejscem ze startem, a to zawodnicy z niepoślipkowej trasy TP  dotarli na metę zanim nam przez myśl przeszło, że trzeba by ją już zorganizować, a to trasa do przebycia z wózkiem okazała się mocno ekstremalna.

Dwie opcje: albo po błocie, albo przez barierkę:-)

Na koniec powstał dylemat jak rozdysponować pudło upominków, kiedy pierwszych miejsc jest cała masa, a wypadałoby też coś przewidzieć dla drugich i trzecich, no a pudło nie jest z gumy. Najsprawiedliwsze wydało mi się losowanie, bo w końcu każdy się natrudził na trasie, więc każdy powinien mieć szansę na nagrodę. Chyba wyszło nieźle.
A potem to już mogłam się skupić na Niepoślipce.

c. d. może n.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz