Głównym punktem programu był oczywiście Szybki Mózg, tym razem zlokalizowany w samym centrum Warszawy, przy Pałacu Kultury. Sama lokalizacja gwarantowała, że się nie zgubię, bo Pałac Kultury to zawsze mój punkt odniesienia, jak jadę do centrum.
Ponieważ we środę cała Polska biegała z mapą w ramach Światowego Dnia Orienteeringu, więc oprócz normalnych mózgowych tras zorganizowano także popularyzatorski mini bieg wokół Pałacu Kultury. Oczywiście nie odmówiliśmy sobie przyjemności wzięcia w nim udziału i to była właśnie ta trzecia malutka impreza:-) Nie żebyśmy od razy biegali, raczej taki marsz towarzyski - my dwoje i Pani Prezes. Chociaż chwilami nas ponosiło i podbiegaliśmy. Przy okazji poznaliśmy część punktów z trasy mózgowej, ale nie dawało nam to żadnej przewagi, bo inni zawodnicy też dokładnie obejrzeli sobie wszystkie rozstawione lampiony.
Sama trasa główna (dla mnie "Zuchwali") była prościutka, bo taki teren, że nie ma się gdzie pogubić. Jeszcze przed startem wiedziałam gdzie mam PK 1 i pognałam tam niemal bez czytania mapy. W podbijaniu punktów dochodzę do coraz większej wprawy (mam na myśli czynność stricte manualną) i większość PK zaliczyłam niemal bez zatrzymywania się. O, tu zaliczam jeden z nich (fotka ze strony UNTS):
Powiedzmy więc, że nawigacyjnie i manualnie nie odbiegałam od reszty zawodników i tym bardziej została uwidoczniona moja kondycyjna mizeria. Wydawało mi się, że gnam ile sił, a tu i tak miejsce na szarym końcu stawki. Fakt, że po DyMnO i części tygodnia turystycznych InO mam już kumulację zmęczenia i niedospania, ale mimo wszystko słabo to wygląda.

Po Szybkim Mózgu czekała nas jeszcze jedna atrakcja - halucynogenna impreza Darka, czyli "Halucynki u Lucynki" specjalnie zlokalizowane po sąsiedzku, żeby uczestnicy Mózgu mogli zdążyć na roztaczane przez niego wizje.


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz