czwartek, 25 maja 2017

Halucynacje po Szybkim Mózgu

Zorientowani w tym tygodniu jesteśmy maksymalnie, ale środa przebiła wszystko - w jeden wieczór zaliczyliśmy trzy imprezy. Nooo, może dwie i jedną malutką, ale nominalnie trzy.
Głównym punktem programu był oczywiście Szybki Mózg, tym razem zlokalizowany w samym centrum Warszawy, przy Pałacu Kultury. Sama lokalizacja gwarantowała, że się nie zgubię, bo Pałac Kultury to zawsze mój punkt odniesienia, jak jadę do centrum.
Ponieważ we środę cała Polska biegała z mapą w ramach Światowego Dnia Orienteeringu, więc  oprócz normalnych mózgowych tras zorganizowano także popularyzatorski mini bieg wokół Pałacu Kultury. Oczywiście nie odmówiliśmy sobie przyjemności wzięcia w nim udziału i to była właśnie ta trzecia malutka impreza:-) Nie żebyśmy od razy biegali, raczej taki marsz towarzyski - my dwoje i Pani Prezes. Chociaż chwilami nas ponosiło i podbiegaliśmy. Przy okazji poznaliśmy część punktów z trasy mózgowej, ale nie dawało nam to żadnej przewagi, bo inni zawodnicy też dokładnie obejrzeli sobie wszystkie rozstawione lampiony.


Sama trasa główna (dla mnie "Zuchwali") była prościutka, bo taki teren, że nie ma się gdzie pogubić. Jeszcze przed startem wiedziałam gdzie mam PK 1 i pognałam tam niemal bez czytania mapy. W podbijaniu punktów dochodzę do coraz większej wprawy (mam na myśli czynność stricte manualną) i większość PK zaliczyłam niemal bez zatrzymywania się. O, tu zaliczam jeden z nich (fotka ze strony UNTS):

Powiedzmy więc, że nawigacyjnie i manualnie nie odbiegałam od reszty zawodników i tym bardziej została uwidoczniona moja kondycyjna mizeria. Wydawało mi się, że gnam ile sił, a tu i tak miejsce na szarym końcu stawki. Fakt, że po DyMnO i części tygodnia turystycznych InO mam już kumulację zmęczenia i niedospania, ale mimo wszystko słabo to wygląda.


Po Szybkim Mózgu czekała nas jeszcze jedna atrakcja - halucynogenna impreza Darka, czyli "Halucynki u Lucynki" specjalnie zlokalizowane po sąsiedzku, żeby uczestnicy Mózgu mogli zdążyć na roztaczane przez niego wizje.

Nie zawiodłam się na Darku i już sam tytuł zapowiadał dobrą zabawę: "Świszczyżęćprząńdźka". Na trasę poszliśmy w trzyosobowym składzie - Pani Prezes, Tomek i ja. Pani Prezes tylko rzuciła okiem na mapę i już chciała lecieć, ja rzuciłam swoim okiem i wcale nie wiedziałam gdzie niby mamy iść. Usiłowałam tradycyjnie "poskładać" mapę, ale zbyt racjonalnie do tego podchodziłam. Dopiero podpowiedź: Myśl jak Darek! pozwoliła mi ogarnąć o co biega.

Punkty to jeszcze się jakoś dawało znaleźć, zwłaszcza, że połowa była w pobliżu startomety i dodatkowo nie ja ich głównie szukałam, ale wpisanie ich do karty wymagało już dużej uwagi, bo w tym elemencie to się Darek trochę zakręcił. Jakoś wspólnym wysiłkiem udało się przebrnąć przez te wszystkie ŚĘ, ŻŹ, ÓŃ i temu podobne. Z odpowiedziami na zadania pojechaliśmy tokiem myślenia autora i ciekawe czy policzy nam to na plus, czy na minus. Pewnie zależy czy przy sprawdzaniu kart będzie jeszcze pod wpływem:-) Czego sobie i jemu życzę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz