
No dobra, na trzecim wycinku nie wytrzymałam i znowu zaczęłam patrzeć w mapę, bo teren zaczął robić się z lekka rozrywkowy i ciekawiło mnie co będzie dalej. Bo wiecie, robiło się coraz bardziej błotniście, mokro, grząsko i bagniście. Ale o dziwo, nawet niespecjalnie zdążyliśmy się zmoczyć i atrakcje się skończyły. Za mokrym dogoniliśmy Maćka, który cały czas szedł przed nami i obejrzeliśmy sobie jego mapę TU. Jakoś tak nam się nasza wydała dużo łatwiejsza. Jeszcze wspólnie przeprawiliśmy się przez strumyk po bardzo prowizorycznym mostku i każde poszło szukać swoich punktów, aczkolwiek jeszcze długo mieliśmy Maćka w zasięgu wzroku i słuchu. Ponieważ ta nasza mapa rzeczywiście była łatwa, więc szybko zebraliśmy co było do zebrania, czasami tylko dziwiąc się metodyce umiejscawiania lampionów.
Na mecie chwilę czekaliśmy na termos i zegar startowy potrzebne na następny dzień na UrodzInO i moglibyśmy tak pewnie czekać dość długo, ale wymyśliliśmy, że jeden z dwóch zegarów w zasadzie możemy wziąć bez szkody dla wyników ChoInO, a o dostarczenie nam na nasz start termosu z herbatą poprosiliśmy Chrumkającą Ciemność.
A ChoInO, podobnie jak kilka innych zespołów, przeszliśmy bezbłędnie i wspólnie z nimi zajęliśmy pierwsze miejsce:-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz