Zaczynało się od dojściówki. Jeśli uda się pokonać ją szybko, to zyskam kilka minut extra. Pognałem więc na start etapu nr 5 o wdzięcznie zagmatwanej i wiele mówiącej nazwie Buzdyganowy budziszek. Dostałem mapę główną i do dopasowania wycinki map różnawej treści, skali i stopniu zlustrowania. Na mapie wskazane były miejsca dopasowania, gdzie te małe wycinki miały dopasowywać się środkiem dolnej „krótkiej” części piór jak wynikało z opisu. Po podbiciu pierwszego PK próbowałem coś dopasować. Niby coś mi świta, ale nijak nie idzie! Siedzę, biedzę się i nie wiem. Coś tam dopasowałem, ale chyba jeden kawałek. Minął mnie tramwaj wrocławski, wyraźnie biorąc lampion z pobliskiej górki. Na wycinkach owszem jest lampion na górce, ale w żaden sposób zgodnie z instrukcją tak dopasować wycinków się nie daje. Dobra, coś podbijam bez przekonania i idę w kierunku tramwajowym. Dopytuję się czy oni wszystko dopasowali i dowiaduję się, że dopasowanie nie zgadza się z opisem. Skoro tak siadam, nożyczki w dłoń i udaje mi się złożyć całą mapę. Wystarczył dobry opis na mapie i byłby to fajny etap, a tak jestem znowu zniesmaczony – tym razem wyraźnie z winy autora – któremu inwencja poszła w wymyślanie tytułów, a nie sprawdzenie mapy przed wydrukiem;-(
Na etapie 7 znalazłem swój lampion |
Bez większych problemów (no, może jakaś mało wyraźna górka w terenie) dotarłem na metę.
Tak wyglądało moje dzieło stworzone przy użyciu nożyczek i taśmy klejącej |
Nauczony doświadczeniem zacząłem od skalowania się w terenie i nożyczek. Pierwszy PK w planie mapy, pierwszy samolot do dopasowania łatwizna. Trochę kłopotów sprawiają różne skale samolotów i mapy podkładowej, oraz mnogość elementów terenowych na mapach i w terenie. Drugi samolot – mniej więcej wiem gdzie powinien być PK110, tyle że wydruk nie pokazuje na czym ten PK jest postawiony. Chwilę szukam bezskutecznie „nie wiem czego” i decyduje się na „obejście” tematu – najpierw PK 117 i 109, a potem na azymut już daje się trafić gdzie trzeba. Tyle , że naokoło;-( Kolejny samolot ma być gdzieś na wschód. Nie mam wtedy dopasowanych wszystkich, ale nie ma dużego pola wyboru. Udaje się sprawnie znaleźć PK 113. I dalej nawigowanie od dołka do dołka do PK 112. Tyle że gdzieś te dołki mi się mylą. Jak docieram na miejsce, to okazuje się… że zgubiłem kartę. Wrrr. Cofam się po śladach do 113 i karta zostaje znaleziona. Jeszcze raz znajduję PK 112 – wychodzi mi inny dołek. Zakładam, że lepszy;-) Ale czasu znowu zeszło dużo.
Zygzakiem wracam się na PK 108 i PK 104,. Coś mi się nie zgadza, ale już nie mam siły utwierdzać się czy to dobry, czy stowarzyszony dołek w otoczeniu kilkudziesięciu innych. Zostały już tylko 3 samoloty. Jeden oczywisty, choć miejscami teren mało przebieżny – po wycince jakieś gałęzie i kłody walają się pod nogami. Gdzieś w niedalekiej oddali grzmi. Na szczęście kończy się tylko na grzmieniu. Znajduję ostatnie punkty i uff – etap zaliczony.
Chyba zostanę mistrzem wycinanek kurpiowskich |
Może tak złożyć? tylko gdzie ta meta wychodzi???? |
22 km jak nic |
I jeszcze samotnie zaliczyłem E1, by Mojej Drugiej Połowie, co właśnie odżyła, dorównać….
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz