Wczoraj byliśmy na parkrunie i na FalInO, a ja nie mam o czym pisać. Tak to jest jak za dobrze pójdzie. Na parkrunie postanowiłam nie wysilać się, żeby starczyło sił na dłuższą niż zwykle orientację, więc zaczęłam spokojnie, a skoro nie zużyłam się od razu, mogłam potem przyspieszyć Wynik poniżej 29 minut w pełni mnie usatysfakcjonował.
Parkrun - przed startem.
Na FalInO wzięłam mapę, pobiegłam, nie zgubiłam się, podbiłam wszystko, wróciłam w przyzwoitym czasie i... już.
Za to Tomek... Oooo, on miał różne przygody. Zaraz się pochwali. Zaglądajcie.
Rozciąganie pośladka:-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz