Grudzień to czas imprez z Mikołajem. Najpierw były mikołajkowe ZZK, przyszedł czas na romantycznie zorientowanego Mikołaja. Romantycznie, bo na plaży Romantycznej. Miejsce „sponsorowane” przez dzielnicę Warszawa Wawer. Sęk w tym, że mało nadające się do BnO. Zresztą mało nadające się do czegokolwiek w okresie jesienno-zimowo-wiosennym. Bywały tu już zawody w tym okresie (Jesień Idzie, Bąbelkowe) i w obu tych przypadkach wychodziło, że teren jest mało ciekawy. Zarośla, kilka ścieżek, błoto jak pada, wygwizdów gdy wieje i wszechobecne krzaki. Do tego teren zabawy stanowi wąski pas pomiędzy wałem i Wisłą – właściwie jak pójdziemy w lewo, czy w prawo – musimy wrócić po własnych śladach. Jedyna zaletą miejsca jest spory parking i ładne widoki na Wisłę z wysokiego brzegu.
Koniec narzekania – czas na zawody. Parking (utwardzony) w dużej mierze zapełniony – zostały miejsca w błocie, pomimo że przyjeżdżam przed czasem. Droga do centrum błotnisto-śliska. W centrum – próbują urwać głowę nadwiślańskie podmuchy wiatru. Aż strach wybiec na trasę.
Zdjęcie z Mikołajem musi być! |
Pobieram kartę (retro, do dziurkowania - jak to u Janka), mapę i ruszam z kopyta. Najpierw w prawo do PK 1 i PK 15. Ciężko się rozpędzić, bo ślisko, a droga pofałdowana jest lepiej niż sławna „droga czołgowa” w rembertowskim lesie. Na szczęście wiatr jakoś mniej hula w krzakach. Po chwili odwrót i przez start lecę na lewa połowę mapy. Nie ma wyboru PK 2, 4, 3 biorę teraz, ale i tak będę koło nich wracał. Tu wychodzą pierwsze mankamenty mapy. Mapa jest rowerowa i wyraźnie rysowana na kolanie. Może dla rowerzystów 50 m w tę czy w tamtą nie gra roli, ale biegacz to wychwyci. Droga z PK 4 jest wyraźnie dalej niż na mapie. Przy PK 6 – ani resztek ogrodzenia, a i drzewo dalej jest od drogi niż na mapie. Skręcam w prawo i PK 5 także jest umowny – powinno być drzewo są krzaki.
Pierwsze niezgodności z mapą. Widać także przebieg powrotny |
Lampion stał "trochę" dalej, ale na żółtym;-) |
Drogi się zgadzają, ale reszta już nie |
Gdy trawy są wykoszone nawet dawało się biegać, ale nie zawsze tak było - okolice PK12 |
Próbuję skrócić trochę przebieg i wpadam na niezaznaczone na mapie jakieś obozowisko bezdomnych? Poletko uprawne? W efekcie ląduję w dole z krzakami – na mapie miała być jakaś ścieżek, ale oczywiście jej nie znalazłem, pewno w rzeczywistości była gdzie indziej.
Ścieżki nie znalazłem i wpakowałem się zarośla... |
I teraz został „bezproduktywny”, ponad kilometrowy przebieg na metę. Bezproduktywny, bo przy punktach, które brałem na początku. Z nudów postanowiłem zoptymalizować trasę i trochę przedobrzyłem – ścieżka nad rzeką była bardziej nierówna, śliska, kręta i dodatkowo wbiegłem w niewłaściwe rozwidlenie. Pewno główną drogą na górze skarpy dobiegłbym szybciej.
Meta, oddanie kary i szybko do domu. Nie mam czasu czekać na losowanie nagród i inne atrakcje. Zresztą ciepło nie jest, buty po tym błocie mokre, a czekania sporo. Czy było warto być na plaży romantycznej – mam mieszane uczucia. Trasa „szybka” – tu biega się tylko drogami. Trochę niesmaku z powodu mapy, większy niesmak z nieproduktywnych przebiegów. Ale za to ładne słoneczko i stracone kalorie- co ma spore znaczenie przed świętami;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz