poniedziałek, 16 grudnia 2024

Samotny ZZK w Bukowcu

Renata znowu odmówiła biegania. Nie lubi biegać w sobotę, czy co? Ja w każdym razie dzielnie reprezentowałem naszą miejscowość na kolejnej odsłonie ZZK w Bukowcu. 

Dotarłem na start wcześnie. Pomimo tego już trochę ludzi biegało w lesie. Organizatorka zapewniła mnie, że lampiony stoją i są już sprawdzone (czyżbym awansował na wytykacza złego usytuowania lampionów???). Pobrałem mapę, włożyłem ulubioną smerfową czapeczkę i ruszyłem w las. Las w pełni jesienny, a nie zimowy jak by wskazywała data. 

Miała być już zima....
PK 1 za „główną drogą”, w jakimś dołku – łatwizna. PK 2 szukałem ciut za szybko – nie zauważyłem, że powinien być za ścieżką. Ogólnie szło nieźle. Błędy nieduże (a czasami wręcz bez błędów), widziałem wyrysowaną na podszyciu linię azymutu i co najwyżej omijałem jakieś mniej przebieżne fragmenty lasu;-)

Dość tego ściemniania – przy PK 6 zniosło mnie w lewo i chwilę szukałem właściwego dołka. 

Chyba największa wpadka to PK 9. Niby nic trudnego: azymut ustawiony, biec górką, ale jakoś mnie zniosło i spadłem z górki i chwilę orientowałem się gdzie jestem (bo miałem być gdzie indziej). Stąd moje wędrówki wzdłuż rowu nie w tę stronę co trzeba;-) 

Moje poszukiwanie PK9
PK 10, 11 i PK 12 to krzaki. Na mapie zielono, w terenie zielono, chodzenie, a nie bieganie. 

Potem kilka górek, których nie lubię, bo nigdy nie zgadzają mi się z mapą, ale tym razem nie dałem się zwieść na manowce mylnym ścieżkom i trafiłem tam gdzie trzeba. 

I tu można wrócić do opisu o narysowanych na podłożu liniach azymutu. Po prostu bieganie bez właściwie żadnych pomyłek (no, może poza niepotrzebnym, 10-ciometrowym zboczeniu ze ścieżki na dobiegu do PK 24). Tak powinny wyglądać wszystkie biegi na orientację – prosto i… nudno;-) Niestety, rzadko się zdarza, by wszystko było tak różowo i dlatego lubimy BnO i te dyskusje po każdych zawodach: gdzie kto się gubił;-) 



 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz