poniedziałek, 6 marca 2023

Czwarte FalInO z niespodzianką

Czwarta runda FalInO miała być nietypowa. Nietypowa, bo w „Nowym terenie”. Gdzieś tam w stronę Miedzeszyna. Tyle, że w czasie ferii frekwencja nie dopisywała i w ostatniej chwili organizator zarządził zmianę – znowu będzie bieganie po wydmie. Jak mus to mus, biegamy po wydmie. No może nie za bardzo biegamy – raczej toczymy nierówną walkę z rozcięgnem. 

Do biegu gotowi... START

Dostaliśmy mapę dla ślepych czyli w skali 1:7500. Niby ten teren można by biegać bez mapy – ciekawe czy kiedyś będzie runda FalInO w postaci pamięciówki – na PK mapka z kolejnym PK – patrzysz zapamiętujesz i biegniesz;-) 

Tradycyjnie zacząłem od kościoła. Tym razem nietypowo – plebania;-) Podbijałem PK z jakąś dziewczyną, która chyba już wracała z trasy. 

PK 10 przy dziurze w płocie boiska, tego koło szkoły. PK 3 w krzakach za domami – tego fragmentu lasu nie lubię – tu raczej nie daje się biegać. 

PK 5 na wydmie. Przedzieranie się przez biegaczy górskich i szukanie lampionu za wcześnie, w innym dołku. Teraz wbieg na wydmę i "pod prąd" FBB nad Morskie Oko. Próbuję biec w stronę cmentarza i dopiero po chwili orientuję się, że to nie ten kierunek. Na szczęście zbyt dużo nie nadłożyłem. Wkrótce mam PK 8. 

Na PK 11 biegnę ścieżką. Rozpędzam się i… nie znajduję ścieżki w prawo, która ma prowadzić na punkt. Docieram więc naokoło, po raz kolejny ścigając się z jakimiś niedobitkami biegaczy górskich. 

PK 6, potem PK 13 za ul. Podkowy (na moje oko nie w tym dołku co trzeba, ale widoczny z daleka więc nie robi to różnicy). 

 PK 15

Znowu przez wydmę do PK 15. Za mojej młodości tuż za PK 15 po horyzont ciągnęły się pola zasiewane zbożami, gdzie chodziło się zbierać chabry. I jedna jedyna stodoła. Teraz jest tu pas gęstej zabudowy. I długi przebieg na PK 19. Tuż przed punktem spotykam jakiś biegaczy biegnących „pod prąd” – nie jestem pewien czy byli to biegacze z mapami czy bez. 

Do PK 18 przebijam się oczywiście przez największe krzaki. Coś chyba przestaję myśleć! 

Za to do PK 20 biegnę prawie idealnie po kresce. Jest tu sporo miejsc charakterystycznych: dwa rogi młodnika. PK 17, PK 16 to teren który lubię: albo pięknie przebieżny las, albo wyraźne drogi przez dobrze wyrośnięte już młodniki, drogi prawie idealnie na azymucie. 

Do PK 12 pieruńsko daleko. To już nie moje tereny. No, może za młodości je znałem, ale teraz zmienił się charakter lasu, układ ścieżek, zabudowa. Na szczęście lampion na słupie widoczny z daleka. 

W drodze na PK 14 z naprzeciwka mijam tramwaj konkurencji z mapami. Biegną i nawigują wyraźnie niesportowo – zespołowo;-) 

Na mapie zostały mi do mety jeszcze 3 punkty. Patrzę jeszcze na kartę czy wolne kratki odpowiadają numerkom 4, 7 i 1. Widzę, że na karcie niezadziurkowana jest jeszcze kratka z numerem 9. Szukam tego punkcie na mapie. Nie widzę! Sprawdzam jeszcze w opisach…. Jest 8 i potem 10. Ewidentnie budowniczemu zgubił się gdzieś PK 9. Uspokojony ruszam więc na ostatnie 3 punkty. Punkty proste i łatwe. Ostatni wręcz banalny na boisku przyszkolnym. Meta. Uff - po raz kolejny przeżyłem. Co niektórzy ponoć dobrze się zaplątali z tym brakiem PK 9 na mapie – u mnie poszło to prawie z marszu. Zawsze po tych najdalszych PK sprawdzam, czy nie pominąłem czegoś na końcu mapy, bo PK przy startomecie, nawet jeśli zapomnimy z małą stratą można zaliczyć. 


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz