środa, 4 marca 2015

Kurs OInO - zajęcia pierwsze.

Wreszcie się doczekaliśmy!
Tygodnie oczekiwania dały się nam już we znaki, do tego stopnie, że część wiedzy zdobyliśmy pokątnie czytając materiały z ubiegłych lat. I całe szczęście! Jako, że w obecnych warunkach komunikacyjnych w Warszawie, przeprawa przez Wisłę trwa pół dnia, oczywiście na pierwszy wykład spóźniliśmy się i to dość znacznie. Ale tak się złożyło, że o prapoczątkach InO od Adama i Ewy sami sobie poczytaliśmy, wiedzieliśmy też, dla czego InO (dla duszy i ciała), więc specjalnie poszkodowani się nie czujemy. Znając treść wykładu mogłam się skupić na ciepłym głosie prowadzącego (T. D.) i jego czarującym uśmiechu. Nie wiem tylko, czy to będzie na egzaminie?????

Potem wystąpił S. B. z wykładem o odznakach, prawach i obowiązkach oinoka. Z tego wykładu dowiedziałam się, że "Fajnie jest być OInO...". Chociaż tak prawdę mówiąc, to ilekroć widzę i słyszę S., (ta melancholia w jego głosie ...) zamiast w entuzjazm, to popadam w depresję i mam ochotę skoczyć z mostu. Na szczęście teraz trudno się do mostu dopchać, więc może jakoś przeżyję ten kurs.

Jako ostatni zaprezentował swoją dawkę wiedzy D. W. Muszę przyznać, że to on zrobił na mnie największe wrażenie. Nie tyle jego urok i osobowość (choć tego mu nie można odmówić) ile treść prezentacji.
Będę robić karierę w InO!!!!!!!
D. przedstawił kilka ścieżek kariery!. Ludzie - jaki wybór! Nawet w robocie nie mam takich możliwości!
Mogę rozwijać się w zakresie organizowania imprez - nawet lampiony kiedyś będę mogła rozstawiać (na razie robiłam to raz i jak widzę nielegalnie), posiedzieć w sekretariacie będę mogła (chwilkę siedziałam - może nikt nie zauważył), trasy robić (czy te zrobione nielegalnie zostaną unieważnione???), a jak będę się bardzo, bardzo dobrze uczyła to nawet sędzią głównym zostanę!
I startować można  w imprezach różnej rangi - od lokalnych do mistrzostw. Troszkę mnie martwi, że tu już widzę koniec mojej kariery, bo imprezy lokalne, regionalne i pucharowe mam już zaliczone, a za niecałe dwa tygodnie wezmę udział w Mistrzostwach Polski i nic mi już nie zostanie w zanadrzu. Ale może skoro dla A. K. robią kolejne stopnie odznak, to i dla mnie może ktoś zrobi imprezę wyższej rangi.
Odznaki mogę zbierać! Takie coraz złotsze. Na razie mam osiem różnych, ale tu rysują się szerokie perspektywy kariery. Żeby mi tylko życia starczyło!
Uprawnienia z jednej strony wyglądają imponująco - animator (jak nie zdam egzaminu to chociaż animatorem zostanę), organizator (to jeśli zdam) i przodownik (w perspektywie), z drugiej jednakowoż - jeśli wszystko pójdzie dobrze, ta ścieżka kariery może się dla mnie zakończyć już w tym roku. I do czego będę wtedy aspirować?????
Tak mi się wydaje, że najwięcej perspektyw daje kariera w PTTK: klub-oddział-zarząd. W klubie już jestem, a przede mną - jak widać - dopiero otwiera się świetlana przyszłość! Na sam koniec struktury międzynarodowe. Chyba muszę zacząć szlifować języki obce.
Jakby nie wyszło z tą karierą międzynarodową, to jeszcze jest możliwość wykazać się w komisjach i w weryfikatach. Tak sobie myślę, że jak już będę uprawniona, to zacznę tak weryfikować i weryfikować, że nikt nie będzie w stanie ze mną konkurować i szybko zrobię tę karierę. Wykoszę całą konkurencję!

Tak się zastanawiam, czy wobec takiego ogromu możliwości robienia kariery w tym, co lubię i czemu chętnie poświęcam cały wolny czas - czy ma jeszcze sens praca w mojej obecnej firmie??? Możliwości kariery niemal zerowe, jakby mogli, to by pewnie jeszcze zdegradowali, żeby mniej płacić, więc ja chyba podbudowana wczorajszym wykładem pójdę złożyć wymówienie!

P.S.
Jak wygląda KURS w innych częściach Polski można przeczytać TUTAJ.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz