czwartek, 1 marca 2018

Z mapą na mróz

Przed zawodami zastanawialiśmy się, kto do którego PK przymarznie. Bo szykowały się chyba najzimniejsze zawody tej zimy. Renata wyczuwając pismo nosem (no, może bardziej patrząc na termometr) przezornie nie zapisała się na start. Ja niestety, jak przystało na mężczyznę, zapisałem się na trasę nienormalną.
Przybyłem na start, gdy baza była jeszcze w proszku. Mapy się kleiły, bannery rozwieszały się i szukano chętnych do rozstawienia punktów. W szatni wszyscy zastanawiali się, co by tu na siebie jeszcze założyć, by za bardzo nie zmarznąć.
Co chwila pojawiali się znajomi, ale tak zamaskowani i poowijani, że ciężko było ich rozpoznać zanim nie wydali głosu;-)
Litościwie start zrobiono tuż za oszklonymi drzwiami – zawodnicy rozgrzewający się przy kaloryferze mogli patrzeć na zegar i wybiec we właściwej chwili na zewnątrz.
Wreszcie przyszła moja minuta na wejście do boksu. Wydano nam mapę raczej minimalistyczną. I nie dla ślepych. Na kartce A4 sama mapa z 22 PK zajmowała stanowczo mniej niż połowę kartki. Plątanina kresek, punkty wielokrotne i w tej plątaninie pierwszym wyzwaniem było znalezienie startu. Godzina wybiła i ruszyłem. Do PK 1 – na drugi koniec mapy nawet dobiegłem sprawnie. Podobnie na PK 2 i PK 3. Na PK 4 przelot znowu na przeciwległy koniec mapy. Biegnę sobie i wypatruję na mapie jak się przedostać przez płoty, a tu nagle rzuca się na mnie władza. Konkretnie jakaś mało żywa władza w postaci „martwego policjanta”. No cóż… zmrożony asfalt jest stanowczo bardziej twardy niż taki, co rozpływa się przy plus 30 stopniach. Rozbiłem sobie kolano i wiarę w lepsze jutro. Wstałem, sprawdziłem czy nic mi nie odpadło i ruszyłem stanowczo wolniej do PK 4. Takim zmęczonym starczym truchtem, jak to wypada w mojej kategorii wiekowej.
Co tu dużo pisać – wlekłem się, co chwila odwiedzając te same miejsca, wokół coraz mniej światełek i zostałem sam. Zastanawiałem się, czy mi punktów nie zdejmą, jak kiedyś Renacie. Po prawdzie jak przybiegłem na metę, na placu boju zostały chyba jeszcze trzy osoby – jednak startowałem w końcówce. Tyle, że zebrałem wszystkie PK właściwie, ale wynik nie wyszedł najlepszy. Tak to jest, gdy ślepy zabiera się za bieganie po nocy;-( A na przyszłość – proszę o usunięcie tych martwych policjantów z mojej trasy!

GPS także zgłupiał po wywrotce i zarejestrował dziwne przebiegi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz