Przybyłem na start, gdy baza była jeszcze w proszku. Mapy się kleiły, bannery rozwieszały się i szukano chętnych do rozstawienia punktów. W szatni wszyscy zastanawiali się, co by tu na siebie jeszcze założyć, by za bardzo nie zmarznąć.
Co chwila pojawiali się znajomi, ale tak zamaskowani i poowijani, że ciężko było ich rozpoznać zanim nie wydali głosu;-)
Litościwie start zrobiono tuż za oszklonymi drzwiami – zawodnicy rozgrzewający się przy kaloryferze mogli patrzeć na zegar i wybiec we właściwej chwili na zewnątrz.
Wreszcie przyszła moja minuta na wejście do boksu. Wydano nam mapę raczej minimalistyczną. I nie dla ślepych. Na kartce A4 sama mapa z 22 PK zajmowała stanowczo mniej niż połowę kartki. Plątanina kresek, punkty wielokrotne i w tej plątaninie pierwszym wyzwaniem było znalezienie startu. Godzina wybiła i ruszyłem. Do PK 1 – na drugi koniec mapy nawet dobiegłem sprawnie. Podobnie na PK 2 i PK 3. Na PK 4 przelot znowu na przeciwległy koniec mapy. Biegnę sobie i wypatruję na mapie jak się przedostać przez płoty, a tu nagle rzuca się na mnie władza. Konkretnie jakaś mało żywa władza w postaci „martwego policjanta”. No cóż… zmrożony asfalt jest stanowczo bardziej twardy niż taki, co rozpływa się przy plus 30 stopniach. Rozbiłem sobie kolano i wiarę w lepsze jutro. Wstałem, sprawdziłem czy nic mi nie odpadło i ruszyłem stanowczo wolniej do PK 4. Takim zmęczonym starczym truchtem, jak to wypada w mojej kategorii wiekowej.
Co tu dużo pisać – wlekłem się, co chwila odwiedzając te same miejsca, wokół coraz mniej światełek i zostałem sam. Zastanawiałem się, czy mi punktów nie zdejmą, jak kiedyś Renacie. Po prawdzie jak przybiegłem na metę, na placu boju zostały chyba jeszcze trzy osoby – jednak startowałem w końcówce. Tyle, że zebrałem wszystkie PK właściwie, ale wynik nie wyszedł najlepszy. Tak to jest, gdy ślepy zabiera się za bieganie po nocy;-( A na przyszłość – proszę o usunięcie tych martwych policjantów z mojej trasy!
GPS także zgłupiał po wywrotce i zarejestrował dziwne przebiegi |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz