czwartek, 20 października 2022

Szybki Mózg nad Morskim Okiem

Dwa dni po Oswoju już wróciliśmy do biegania, bo był Szybki Mózg nad Morskim Okiem, ale nie tym w Tatrach, tylko w Warszawie. Ale zaparkować było tak samo trudno:-) Jak już nam się udała ta sztuka, to szybciutko polecieliśmy na start, żeby nie tracić czasu i wystartowaliśmy.

 
Start z puszki
 
Pierwszym wyzwaniem było znalezienie na mapie trójkąta startowego. Kiedy wyłapałam PK 3 było już łatwo, bo po kreskach wycofałam się do startu. Ustawiłam azymut, żeby wiedzieć w która stronę ruszyć. Ubiegłam kawałek i drogę nagle zastąpiła mi góra. No to ją obiegnę - pomyślałam i już miałam  ruszyć w lewo, ale spojrzałam na mapę i okazało się, że góra nie ma w pobliżu końca, bo tak w ogóle to jest bardziej skarpa niż góra. No dobra, wdrapałam się po pionowej ścianie, a kilka dni później oglądając mapę zauważyłam, że ewentualnie mogłam wejść schodami kawałek dalej. Grunt, że jedynkę zdobyłam.
Do szóstki szło bezbłędnie. Pewnie, zawsze można spierać się o warianty - który lepszy, w każdym razie rażących błędów nie było. Po szóstce zerknęłam na mapę i kompas, pobiegłam i... stwierdziłam, że przecież ja już tu byłam. Ale jakim cudem, skoro to nie jest punkt podwójny? Przy punkcie spotkałam Tomka, który na mapie pokazał mi gdzie jestem, co zresztą sama wiedziałam. Postanowiłam jeszcze sprawdzić przy sąsiednim bloku, bo może coś mi się pomyliło, ale nie. I wtedy zrozumiałam - zamiast na siódemkę, pobiegłam na jedynkę. Niestety po ciemku, przy maleńkich cyferkach słabo widocznych na mapie, pomyliłam wygląd jedynki z siódemką, czyli mój standardowy błąd:-( Jak już wiedziałam, co jest grane, oczywiście siódemkę znalazłam bez problemu.
Od siódemki goniłam Ilonę, oczywiście tylko dla zabawy, bo przecież jasne było, że szybko odpadnę przy jej tempie i tak też się stało. Do osiemnastki obyło się bez przygód, dziewiętnastkę ciut przebiegłam, a po dwudziestce jedynce o mało nie pobiegłam na metę, bo w pierwszej chwili nie zauważyłam  dwudziestki dwójki. Ale by mi było żal złapać nkl-a na ostatnim punkcie! Na szczęście dopatrzyłam się tego ostatniego punktu i na metę dotarłam z kompletem. Ufff...

 Meta czeka na mnie.


 
Prezentacja mapy (wiem, że nic nie widzać).


I mój wariant.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz