środa, 1 stycznia 2025

Puchar Bielan - E 1, czyli łatwa nawigacja i zbyt wolne nogi.

Żeby stary rok zakończyć mocnym akcentem, zapisaliśmy się na pięciodniowy Puchar Bielan. To znaczy - Tomek na pięciodniowy, a ja tylko na etapy dzienne, więc wyszły trzy dni. Ale też nieźle jak na mnie.
Etap pierwszy na mapie Dąbkowizna. Ja dość zachowawczo (ale rozsądnie) wybrałam kategorię Maniak, Tomek - jak zawsze chojrak - wybrał Chojraka.
Chociaż start był niedaleko biura zawodów, to organizatorzy wyznakowali dojście wstążkami, ale myślę, że tylko po to, żeby pochwalić się jakie mają śliczne znaczniki. W sumie się nie dziwię, bo byłam pod wrażeniem.

Dla mnie - bomba!
 
Tradycyjnie ja wystartowałam pierwsza, Tomek chwilę po mnie.

Start.
 
Do PK 1 planowałam biec ścieżkami, ale las wyglądał tak zachęcająco, że jednak skusiłam się  na azymut i poleciałam po kresce. Pierwsze punkty mieliśmy różne, ale ponieważ Tomek przebiegał koło mojej jedynki, to załapałam się na fotkę przy lampionie.

PK 1 
 
Między jedynką a dwójką na mapie było trochę zielonego, więc tu już skorzystałam ze ścieżek i to była dobra opcja. Trójki zaczęłam szukać ciut za wcześnie i w efekcie musiałam zaglądać do wielu dołów, zanim natrafiłam na właściwy, ale tym sposobem wykazałam się pracowitością

PK 3
 
Od trójki szło idealnie, punkty były łatwe i w sumie tylko moje tempo było przeszkodą w wygraniu tych zawodów:-) Przed dziewiątką ciut mnie ściągnęło w lewo, ale nie było to żadną przeszkodą w znalezieniu puntu. Tylko do dziesiątki pobiegłam trochę głupio, bo zamiast brać ogrodzenie od północy, to wzięłam je od południa, przy czym nie dość, że ciut nadłożyłam, to jeszcze musiałam biec po ornym polu, co nie było łatwe, bo ziemia lepiła mi się do butów. Dzielnie biegłam cały czas, bo nagle zrobiło mi się głupio, że taki beznadziejny wariant wybrałam i chciałam jak najszybciej stamtąd zniknąć.

PK 9 i PK 10
 
Dalej znowu szło po kreskach, ale po dwunastce celowo ominęłam szczyt wydmy i zeszłam z kreski, bo już nie czułam się na siłach wspinać tylko po to, żeby za chwile złazić po drugiej stronie. Tak, że odchył  widoczny na śladzie jest celowy i planowany. Żeby nie było.

PK 12-13
 
Po trzynastce już tylko meta przy drodze, więc łatwo. Wynik? Jak zawsze słaby - piąte miejsce na siedem osób w kategorii, ale za to bardzo miło spędzony czas i świetny relaks. I o to chodzi.

Cała trasa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz