czwartek, 26 stycznia 2017

Z mapą na "spacer"


Podczas gdy ja zajmowałam się pielęgnacją chorego "dziecka", Tomek pojechał przetestować nową orientacyjną imprezę:

Optometrysta potrzebny na gwałt!


Z Mapą na spacer to cykl, który ma konkurować z Warszawa Nocą lub Szybkim Mózgiem. W poprzedniej edycji żaden termin mi nie pasował, ale teraz organizator „dogadał się” z konkurencją i wyszedł terminarz z niczym nie kolidujący. I to całkiem ciekawy, ot choćby finansowo – za 9 rund tyle samo co za 3 Szybkie Mózgi się płaci!
Za namową Pani Prezes, która sprawnie wyszukuje takie fajne imprezy (i sprawdza ich kolidowanie z innymi) zapisałem się. Aby uzyskać dobry przelicznik PK za zapłaconą złotówkę wybrałem Trasę Długą. Niestety, nie ma tak rozbudowanej klasyfikacji w kategoriach wiekowych jak na zawodach UNTS, ale gdy pojawiła się lista startowa pierwszego etapu, okazało się że „ultrasów” (czyli tych na trasę długą) jest raptem 12 sztuk. Czyli mam jakąś szanse zmieścić się w pierwszej dziesiątceJ. Oczywiście regulamin klasyfikacji ogólnej jest zrobiony tak, że ja ze swoim tempem biegu mam małą szanse na jakiekolwiek punkty do klasyfikacji generalnej;-)
Start. Komunikat startowy mówił o 5,8 km i nieznanej liczbie PK. Długo. Na starcie wisiało już coś innego, w każdym razie dostaliśmy mapy z  długością 4,4 km. Uprzedzę fakty i powiem, że wszystkim znajomym wyszło dobrze powyżej 6-ciu;-)
Należy wspomnieć o chipach SI, a właściwie SIAC. Nówki sztuki nie śmigane – wystarczy zbliżyć się do PK, a już migają i zaliczają piknięcie. Bajer. Ale do czasu.
Box startowy – ostrzeżenie, że ekipy techniczne rozkopały teren koło jednego z PK. Dobra, zobaczymy w terenie. Pi, pi, pi, pi, piiiii wystartowałem. Rzut oka na mapę. Jakaś taka malutka, zajmuje niewiele więcej niż połowa kartki A4, a reszta… opisy PK. 35 PK!! Nie da się tego w biegu ogarnąć. Start znalazłem szybko, ale PK 1 już dłużej szukałem na mapie. A jeszcze dłużej w terenie. Obiegałem budynki wokół domniemanego miejsca PK1, widziałem inne lampiony, a właściwego nie.  Patrzyłem na mapę przez okulary, bez okularów, pod okularami, świeciłem światłem mocnym, słabym a nawet takim inteligentnie dostosowującym się i nic. Szukałem tego lampionu ze 4 minuty! Tak to jest gdy puści się ślepego w nocy na takiej malutkiej mapie! Potem poszło lepiej, aż do PK 4, gdzie znowu szukałem lampionu „poza mapą”. Kolejne 5 minut za długo. Potem już uważniej patrzyłem gdzie co i jak. Gdzieś tam szukając kolejnego lampionu chciałem sprawdzić numer na czymś, co znalazłem (numer był obrócony) – sięgam ręką a tu piii pii – zapomniałem by nie machać ręką z tym super chipem SI w kierunku lampionu i  wbiło mi zły PK!
Druga połowa trasy za ulicą – teren parkowo leśny. W lesie było dobrze, choć krzaki mało przebieżne. Ale był czas by pobiec, a nie tylko wypatrywać na mapie następnego PK. Gdzieś w krzakach zgubiłem Janusza O., który startował minutę przede mną i pomachałem Pani Prezes, która startowała 2 minuty za mną i wyraźnie mnie wyprzedzała. Meta z czasem 54:36 (przewidywany czas zwycięzcy 30-35 minut), a przy sczytywaniu chipu okazało się że czegoś brakuje. To chyba ten niechcący zapikany chip się dał we znaki. Zobaczymy co powie organizator po dokładnym sprawdzeniu zapisów. Wniosek – trzeba iść zmienić okulary, bo przy takim naćkaniu punktów, to ślepy nie daje rady!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz