Kolejna odsłona FalInO. To co zaczynało sypać na Młocinach, teraz leżało w pełnej krasie. Czyli śnieg po kostki. Doskonała okazja by sprawdzić jak stuptuty Inov-8 współgrają z butami tejże marki. Normalnie na śniegu gumki od stuptutów sztywnieją i zwykle gubi się je po 20-30 minutach, a tu w butach są specjalnie dedykowane zaczepy do ich mocowania. Pierwsze mocowanie łatwo nie poszło - bez noża ani rusz - trzeba było podważyć brzegi otworów, by wsunąć haczyki w but. Ale wsunięte trzymały jak złoto.
Na liście startowej tłumy. W biurze także tłumy. Mapa – tym razem w koszulkach, bo na zewnątrz śnieg, który grozi jej rozpuszczeniem. Start.
PK 1 przy kościele - tak zupełnie "w drugą stronę" niż reszta lampionów. Zaczynam od niego. Potem decyzja: „od prawej”, czy „od lewej”? Sęk w tym, że kilka PK jest „tak po środku” i nie wiadomo z której strony je brać. A może… brać je na początku? Tak pomyślałem i tak zrobiłem. PK 2-6-3. Nie szło mi jakoś rewelacyjnie: PK 2 szukałem trochę za wcześnie, na PK 6 pobiegłem w złą stronę, a lampion PK 3 przebiegłem - złośliwie schował się za słupem, a słup za drzewem, czy jakoś tak.
Do PK 9 prawie ścigałem się z biegaczami WGB. Prawie, bo biegłem jakoś tak "pod prąd";-)
Na PK 14 dłuższą chwilę szukałem dołka. Pomyliły mi się ścieżki. To pewno znowu przez to ściąganie się z WGB:-)
PK 17 - dołek gdzie siadywałem z kumplami
Czas na punkty po drugiej strony ulicy Podkowy. Mój lasek, tam gdzie mieszkałem, dołek gdzie przesiadywaliśmy z kumplami. Trochę dłuższe przebiegi i wybrany wariant taki, by nie wbiegać na wydmę, aż do najdalszego PK 19.
PK 20 miał być w jaskimi (pamiętam, kiedyś go dość długo szukałem), ale okazało się, że jaskinia jest zasypana, więc lampion dyndał na drzewku przy mikro kopczyku.
Kolejny dylemat: lepiej brać PK 7-11-12 czy PK 11-12-7? Zwyciężyła ta druga wersja - czyli najpierw Morskie Oko, a potem powrót na wydmę.
Po PK 8 popełniłem błąd. "Zniosło" mnie w prawo i praktycznie przebiegłem obok PK 13 w drodze na PK 5. Oczywiście PK 5 przebiegłem, bo nie zauważyłem go za jakimś drzewkiem. I niestety czekał mnie powrót na PK 13. Niby to nie są astronomiczne odległości, ale zawsze kilkanaście, a może nawet kilkadziesiąt sekund straty;-( Ale wiadomo - trzynastka ma prawo być pechowa.
Wynik ogólny - mógłby być lepszy - tych większych błędów nawigacyjnych na pewno uzbierałoby się na co najmniej 3 minuty. Teraz na chłodno analizując przebieg, dostrzegam możliwość tuningowania i kolejności, ale wiadomo po starcie nie zawsze udaje się na mapie od razu wybrać ten minimalnie lepszy wariant. Za dwa tygodnie spróbuję się poprawić;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz