czwartek, 18 stycznia 2024

Góraszka, Orient i bunkry

Orient od zawsze kojarzył się z Andrzejem Krochmalem.  I z bunkrami ”Przedmieścia Warszawy”,  które często gościły uczestników Orientu. Tym razem zostały tylko umocnienia -  dwa bunkry z okolic Wiązownej (Andrzeja niestety zabrakło)

Śnieg...

Niedziela przywitała nas śniegiem. Takim konkretnym śniegiem. Śnieg stanowczo utrudniał dojazd i zaparkowanie w okolicach umocnień. Gdy to się udało,  w ramach rozgrzewki dokończyłem dojściówkę. Taką trudną dojściówkę, bo wiele odpowiedzi na pytania było wieloznacznych:  Ile lamp oświetla tunel pod trasa szybkiego ruchu? Na moje oko żadne się nie świeciło, więc odpowiedzieć „zero” czy dziewięć (bo tyle było zamontowanych lamp)?

 

Moja walka z dojściówką

Renata się rozchorowała, a ja zdecydowałem się tylko na start w BnO. Oczywiście na najdłuższej trasie. 

Wydawanie map
Clear

i START

Odbiłem start i ruszyłem na poszukiwanie PK 1. Zamiast podbiec drogą, od razu ruszyłem w krzaki. Nie był to najlepszy pomysł – krzakami jest zdecydowanie wolniej, a dodatkowo coś mnie strasznie uwierało w lewą stopę (tę zepsutą) – tak że zacząłem wyraźnie kuleć. Nie zostało mi nic innego niż się zatrzymać po podbiciu PK 1 i ponownie zasznurować but. Nie pomogło to jednak na długo. Myślałem, że nie dobiegnę do PK 2 i dałem się wyprzedzić Jackowi, który  startował chwilkę po mnie. Po PK 2 zrobiłem dłuższa przerwę techniczną –zdjęcie buta (na śniegu nie jest to łatwa czynność), poprawienie wkładki itp. – to wreszcie pomogło. Z entuzjazmem ruszyłem (po śladach) na PK 3. Tyle, że te ślady na śniegu wywiodły mnie na manowce. Zostawiał je Jacek (chyba specjalnie, by zmylić rywali) gdzieś na prawo od właściwego miejsca. Tak mylił tych  rywali, że spotkałem go bezradnie szukającego dołka z lampionem. Szybkie spojrzenie na teren, wyznaczenie właściwego kursu i pierwszy znalazłem właściwy dołek wychodząc na prowadzenie w naszej małej rywalizacji.

Na kolejny PK nie było jakiś wielkich inostrad. Pojedyncze ślady prowadzące różnymi wariantami. Kierowałem się bardziej kompasem i w efekcie w pobliżu punktu trafiałem na „grubsze” inostrady prowadzące bezpośrednio do lampionu. PK 4, długi przebieg na PK 5 (tu minimalnie straciłem za wcześnie skręcając w prawo).

Na drodze na PK 6 tłumy z turystycznych InO. Budowniczy w tej części trasy zapewnił nam długie przebiegi pomiędzy lampionami. Przebieg PK 4 - PK 9 w kolejności miały 1 km, 650 m, 750 m, 870 m, 1 km.  Nie było wydeptanych wyraźnych ścieżek, ciężkie podłoże w postaci wysokich mchów i borowin powodowało, że przebiegi „na azymut” były ciężkie. Po prostu nie mam kondycji, bo nawigacyjnie szło dość dobrze.

Właściwie jedyny istotny błąd nawigacyjny był przy wyborze trasy z ostatniego PK 15 na metę (500 m). Na mapie las wyglądał zachęcająco (biały kolor) , choć po drodze było kilka poziomnic. Niestety w zimę daje o sobie znać podłoże. Dołóżmy do tego niedokładną nawigację - biegłem zygzakiem zamiast po prostej – wyszło 600 m. Praktycznie tyle samo wyszło by,  gdybym pobiegł do czerwonej drogi i dalej bez przeszkód terenowych gnał do mety. Na tym odcinku dałem się wyprzedzić 2 osobom jak pokazują międzyczasy! Słowem wynik marny, ale co pobiegałem to pobiegałem;-)

(Szczęśliwie) dotarłem do mety

 


 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz