sobota, 4 maja 2024

Nocka z dwiema Niewiadomymi

Zaczyna się majówka –zaczyna się maraton z InO. Na pierwszy ogień Nocka z Niewiadomą. Na kilkanaście godzin przed pierwszym etapem KOSowej majówki kolejny nocny trening. 

Upalnie, komary i meszki. Sucho (słowem kurzy się w lesie). Przyjeżdżam pierwszy na start. Powoli idę na start (prawie kilometr). Budowniczy mówił, że teren się pozmieniał, jest wiele wycinek niezaznaczonych na mapie, więc trzeba uważać. A jeden z punktów węzłowych (5/9) wypadł na takiej wycince i jest powieszony specjalnie wysoko, by go łatwiej znaleźć w nocy. 

Start na wycince której brak na mapie;-)

Odczekuję ze startem do 20:01 i powoli ruszam w las. PK 1 na górce – taka oczywista oczywistość nawet za ostatnich promieni słonka, gdy punkt nie świeci się z daleka. PK 2 to ma być paśnik. Nic trudnego. Dobiegam do mokrawiska nad którym paśnik powinien stać. Obok wyręb, którego nie ma na mapie. Zapalam latarkę, bo już ciemnawo. A paśnika jak nie było, tak nie ma. Przedzieram się przez krzaki, chodzę w tę i we w tę chyba już godzinę. Wreszcie odkrywam, że chyba mapę mam przekręconą o 180 stopni i szukam nie po tej stronie mokrawiska. Oczywiście, jak wynika z postanalizy, błąkałem się prawie 10 minut, a nie godzinę, choć subiektywnie to trwało i trwało. Taki prosty błąd… wrrrr 

Pierwsza niewiadoma czyli jak szukałem paśnika odwrotnie trzymając mapę;-)

Na szczęście kolejne PK wchodzą lepiej. Znacząco lepiej. Biegnę na azymut i trafiam na lampion. Pierwsze obce światełko spotykam koło węzłowego PK 5. Tego na wycince. Wyprzedza mnie jakiś szybkobiegacz. Widzę jeszcze jego światełko na PK 9 (ten sam co PK 5), ale potem niknie mi w ciemności. Znowu jestem ja , las i niewiadoma;-) Wszystko idzie idealnie – azymut i po chwili zaczyna przede mną błyskać odblask kolejnego lampionu. Tak lubię. 

Do PK 13 daleko, więc wybieram wariant drogowy- ciut dalej, ale wygodnie. 

Ustawiam azymut i ruszam na PK 14. Przecinam drogę, zaczynają się dołki, powinno przede mną być wzniesienie z jakimiś polankami i gęstwinkami. Jakoś wokoło tego nie widać. Skręcam w prawo - powinna być tam porządna droga północ-południe, od której się namierzę. Droga jest. To cofam się na południe, by znaleźć drogę poprzeczną, przez którą przebiegałem i tam zaraz będzie mój lampion. Pojawia się górka, polanki - zbaczam z drogi wyglądając lampionu. Lampionu brak. Co gorzej, brak drogi którą powinienem przeciąć. Wracam na tę drogę północ-południe i znajduję bezpośrednio przy niej dołki. Patrzę na mapę i wiem gdzie jestem – dobre 300 m na południe od właściwego skrzyżowania. Nie mam pojęcia jak się tu znalazłem, ale przynajmniej wiem co robić dalej. Teraz to wiem co się stało – taka ledwo zaznaczona na mapie ścieżynka w terenie okazała się całkiem porządną drogą – nie sprawdzałem dokładnie jej azymutu, a odległościowo można było się nabrać. Na śladzie widać że biegłem prawie przy drodze, ale w nocy jej nie dojrzałem. W każdym razie co najmniej 6 minut w plecy. 

Druga niewiadoma czyli poszukiwanie PK 14

PK 14, 15 - tu zaczęły pojawiać się dzieci z krótkich tras. Jeszcze przebieg PK 18-19 pełen krzaków i finisz. Czas hmm przemilczmy, jednak 15-20 minut błędów to stanowczo za dużo. Miejmy nadzieję, że kolejne treningi i właściwy start w MP pójdzie lepiej, bez "niewiadomych";-)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz