Trzy dni po nocnych przygodach z ZAZU TOUR kolejne nocne bieganie, tym razem z WATAHĄ w Białobrzegach. Las znany, ale lubiany. Znając Karola na pewno będą lampiony „stowarzyszone”, więc dokładnie trzeba sprawdzać numerki na stacjach SI.
Czekając na noc |
Do startu kawałek dojścia, a mapy „nietypowo” dostajemy dopiero na starcie, jak w porządnych zawodach, a nie na treningu. I mamy limit czasu 75 minut, co przy trasie Chojrak 6.6km jest pewnym wyzwaniem. ZAZU TOUR o podobnej długości zajął mi 86 minut!
Clear, Check i Start |
Nie ma taryfy ulgowej – strat w pełnej ciemności. Początek idzie dobrze. Na przebiegach widać, że biegnę dokładnie po kresce, jakbym miał ją wyrysowaną w terenie. Lekkie zawahanie na PK 3, ale bez porównania z tym PK 3 z poprzedniego biegu;-)
Dopiero na PK 7 niewielka pomyłka – zdezorientował mnie tabun latarek i szukałem lampionu na sąsiedniej przerwie pomiędzy gęstwinkami. Ale to straty rzędu minuty, a nie dziesięciu;-)
Ten PK 7 musiał mnie rozkojarzyć, bo następny - PK 8 to znowu pomyłka. Jak widać na przebiegu biegłem po kresce i przed samym lampionem skręciłem w lewo. Znowu te błędne ogniki – nie sugeruj się w nocy tym co świeci, a tylko własnym kompasem!
Co tu dużo mówić – bieg nudny do opisywania, bo biegło mi się bardzo dobrze! Starczyło sił by doczłapać na metę w czasie, poza tymi drobiazgami żadnej większej wtopy, przebiegi na azymut „idealnie po kresce”. Ale za to ten bieg podbudował moje ego i może w MP nie będę na szarym końcu;-)
Tu można oglądać moje bieganie po kresce;-) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz