Zapisałem się na Mistrzostwa Polski w nocnym BnO. Wcale nie miałem się zapisywać, ale w ramach treningów do Jagi-Kory coś tam zacząłem biegać i jakoś poszło - co ma się marnować licencja zawodnika BnO;-) Ale przed startem w imprezie tej rangi przydałby się trening. Nocny. I właśnie nastał wysyp nocnych treningów, bo jak widać nie tylko ja mam zaległości w nocnym bieganiu;-)
ZAZU TOUR NOCĄ R2 - „prawie pod domem” bo w Markach na Horowej Górze – wstyd było nie iść. Oczywiście zjawiłem się na starcie. Mapa niewielka, 6,8 km, 17 PK czyli nie tak mało. Na mapie wydma, trochę poziomnic i sporo zielonego.
Do startu gotowy! |
Wystartowałem przy ostatnich promieniach słońca - pod górę i po piachu. PK 1 daleko - na drugim końcu mapy. W lesie już ciemno. A las… niedawno był to młodnik, teraz jest ciut wyższy, ale jeszcze nie zaznał trzebieży. W nocy daje to efekt bardzo ograniczonej widoczności. Co chwila jakieś ścieżynki jak to przy zamieszkałych terenach. Leciałem na czuja – „mniej więcej w kierunku” i kurczowo trzymałem się poziomnicy. Tak jej się trzymałem, że trafiłem wpierw na PK 4, ale dzięki temu do PK 1 było niedaleko.
PK 2 wydawał się prosty - wokół bagienka, ścieżką, na niewielką górkę i gdzieś w dole powinien być lampion. To „gdzieś w dole” było mocno zdradliwe: teren poorany rowami, zwalone gałęzie, i szukaj wiatru – znaczy lampionu w takich warunkach. Wreszcie znalazłem, ale po dłuższej chwili.
Na PK 3 ruszyłem na azymut. Po chwili zobaczyłem pierwsze „obce światło” w lesie. Jak się okazało był to zagubiony Piotrek, który szukał … PK 1!
Szczęśliwy, że nie zrobiłem takiej wtopy, ruszyłem dalej. Minąłem jakąś ścieżkę poprzeczną, dobiegłem do następnej (jej kierunek się zgadza), więc chwilę wcześniej powinien być lampion. Wracam się, szukam, nic. Powoli pojawiają się latarki. Jakaś dziewczyna szuka tego samego lampionu. Niby się wszystko w terenie zgadza, ale nie do końca. Przebiegają jacyś biegacze i wreszcie Janka wybiegając z lasu rzuca: „33 jest tam” i wskazuje gdzieś na zachód. Lecimy w tamtym kierunku. Okazało się, że w terenie była „ścieżka” nieuwzględniona na mapie i szukaliśmy ponad 100 metrów za wcześnie.
Dalej biegłem już ostrożnie do PK 4, drogę z PK 4 na PK 5/1 miałem już wcześniej obieganą i potem na PK 6 – znów na drugi koniec mapy. W pewnym momencie zacząłem poznawać teren, który mapowałem do którejś tam Niepoślipki. Wokół coraz więcej światełek biegających we wszystkie strony. Na ostatnich metrach do PK 6 znosi mnie i bezradnie miotam się szukając krótkiego wału.
Kolejne punkty idą dobrze, choć coraz wolniej, bo sił zaczyna brakować. Przemek dobrze zbudował trasę – sporo mało przebieżnych elementów (szczególnie w nocy), a co pewien czas dłuuugi przebieg – kolejny z PK 11 na PK 2/12. Tym razem używam ścieżki, która mnie zmyliła przy poszukiwaniu PK 3 i rów z lampionem znajduję może ciut naokoło, ale w sposób całkiem bezpieczny.
Bieganie nocą ma swój urok |
Kolejne przebiegi – „odwrotne” do tych, co robiłem na początku. Znany las (biegnąc na PK 1 na niego narzekałem, ale teraz wydaje mi się łatwy i przebieżny), choć sił coraz mniej. Wreszcie wpadam na metę. Czas nie jest najlepszy – szczególnie przez ten PK 3. Ale przez MP jest planowane jeszcze kilka nocnych treningów – czas by się poprawić!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz