środa, 22 lipca 2020

Wtyczka do wtyczki

O etapie drugim słyszeliśmy straszne rzeczy: nie do przejścia, z jednej strony to znajduje się jedne PK i tyle, nawet najlepsi nie mają kompletu punktów…

Renata nie wyraziła ochoty wyjścia na ten etap, poszedłem więc zam. Najpierw ławeczka, nożyczki i taśma klejąca. Większość wtyczek i złącz udało się dopasować, choć co do jednego dopasowania miałem wątpliwości. Ale takie drobiazgi ogarnie się w lesie. Do wyboru S1 i S3. Jakoś bardziej pasował mi S1, więc poszedłem na górę. Jeszcze dodam, że cała mapa była zlustrowana. PK 21 jest jak trzeba. Dobra nasza. Teraz dalej drogą. Azymut ok, mierzę odległość. Jest małe rozwidlenie/oczko, mierzę dalej. Jestem gdzie trzeba, skręt w prawo i szukam dołu. Dołek nawet jakiś znajduję, ale bez lampionu. Czeszę wokoło… nie ma. Idę dalej sprawdzam… nie ma. Wracam, sprawdzam - nie ma. Bliżej, dalej, wreszcie wracam na PK 21 i jeszcze raz mierzę z aptekarską dokładnością. Nie ma! Co mnie tam dół będzie robił w bambuko! Muszę go znaleźć! Niestety - godzina szukania i zero dołu. Pewnie wybrałem nie ten start;-( Ale teraz z jednym PK nie ma co zaczynać od początku, tylko trzeba iść do przodu, a coś następnego znajdziemy. Więc idę. Idę i idę. Czasami są jakieś lampiony. Ale niezbyt mi się wszystko zgadza. W desperacji biorę na ilość rozwidlenie pod podobnym kątem jak PK 32 – biorę. Dołek- biorę. Wreszcie po długim marszu docieram do jakiejś góry. Pod górą jakiś zerwany lampion – to go biorę. Na górce powinien być lampion, ale go nie znajduję. Teraz po analizie śladu widzę, że byłem tuż obok, ale dalej był jeszcze jeden wierzchołek, którego nie widziałem. A szkoda.

Prawie znalazłem lampion 35 na górce...

Zostaje tylko wrócić na metę znajdując ostatni PK. Błądzę na azymut zakosami. Azymuty na lutrze tak sobie wychodzą, więc nie jestem pewien, czy idę w dobrą stronę. Ścieżki jakoś nie zgadzają się z mapą. Biorę jakiś lampion, nie wiem czy dobry. Wreszcie zmęczony i zły docieram na metę.

Dobre złego początki czyli poszukiwanie PK 22

Teraz po analizie śladu wiem – na mapie zabrakło drogi. Ta przez PK 21 duża szeroka, rysowana grubą kreską…. Mieliśmy nią dojść w pobliże PK 22. Tyle że w terenie ta droga lekko skręcała i prowadziła na manowce. Rozwidlenia nie było na mapie i w terenie. A Droga do PK 22 w naturze chyba była mało widoczne. W efekcie jeden poprawny PK i błąkanie się na oślep po górotworze. Podobno sporo ludzi tak miało. A wystarczyło wymusić start z S3 i byłoby spoko – a tak etap w pełni losowy. Dobrze, że Renata nie poszła ze mną, bo by się załamała i zniechęciła. Z przepisowych 4,7 km zrobiłem 9,8 i nie przeszedłem całej mapy!

2 komentarze:

  1. Nie wiem czy start z S3 byłby istotnie łatwiejszy, szliśmy z ostatniego punktu na metę i niezbyt się to zgadzało. Wystarczyło po prostu narysować drogi w okolicach pierwszego punktu tak jak należy. Szkoda tego (i pozrywanuch punktów na końcówce) bo pod względem koncepcji ten etap zdecydowanie wyróżniał się na plus.

    OdpowiedzUsuń
  2. My szliśmy tą drogą (na TO) od drugiej strony i ona sobie po prostu ginęła w tym wyrobisku zaznaczonym brązowymi kropkami. Na szczęście połączenie z drogą na metę wypadło między wycinkami więc się nawet specjalnie nie zdziwiliśmy...

    OdpowiedzUsuń