Na Podkurek planowaliśmy dojechać w sobotę rano, bo od nas to raptem pół godzinki jazdy, ale w piątek Andrzej poprosił o przywiezienie do bazy kilku rzeczy, więc postanowiliśmy zrobić małą wycieczkę połączoną ze zrobieniem kilku punktów z nowego TRInO, co to się tuż przed imprezą pokazało. TRInO ma prawie 15 kilometrów długości i w zasadzie jest takie bardziej rowerowe, ale nasz Maluś to przecież taki trochę większy rower (bo przecież nie samochód:-)), więc uznaliśmy, że spokojnie wszędzie wjedziemy.
Dwa pierwsze punkty zaliczyliśmy bez problemu. Przy trzecim wyskoczyłam z samochodu, bo zza szyby nijak nie mogliśmy dojrzeć ile wynosi suma cyfr nad wejściem. Mało tego - nie mogliśmy dojrzeć żadnego wejścia. Chciałam podejść do krzyża, bo może chodziło o jakiś napis, a nie fizyczne wejście, ale jedynym skutkiem było ugrzęźnięcie w gliniastej mazi po kostkę. Ziemia dookoła krzyża była jednym miękkim grzęzawiskiem. Odpuściliśmy i pojechali dalej.
Między trójką, a czwórką droga wiodła ewidentnie coraz mniejszymi drogami aż do ścieżki włącznie. Miałam wątpliwości co do możliwości przejazdu tamtędy, ale Tomek twardo twierdził, że Maluś da radę Nawet do połowy odległości nie udało się nam dotrzeć, gdy zakopaliśmy się z błocie. Autko warczało rozpaczliwie, koła buksowały, błoto leciało spod kół, a ja cieszyłam się, że w pobliżu są domostwa i w razie potrzeby może uda się uzyskać jakąś pomoc. Próbowaliśmy metodą w przód, w tył, w końcu ja warczałam za kierownicą, Tomek na przemian pokrzykiwał żeby skręcać to w prawo, to w lewo i jednocześnie wypychał z błocka. Jakoś się udało, ale do kolejnych punktów pojechaliśmy już naokoło. Czwórka była na swoim miejscu, a na piątce bezskutecznie szukaliśmy podków pod kluczem. Podkowy pod kluczem na krzyżu nijak nam się nie komponowały, ale bo to wiadomo. Odpuściliśmy piątkę.
Po piątce zaczęliśmy z innej beczki, bo wiedzieliśmy już, że jednak Maluś nie wszędzie wjedzie. Zaliczyliśmy PK 13, 12, 11, 10, 7 i 8. Tym razem na wszystkie pytania znaleźliśmy odpowiedzi, nigdzie się nie zakopaliśmy i w nic nie wpadliśmy. Trochę żałowałam, że było ciemno, bo trasa wyglądała na piękną widokowo, ale cóż - "ciemność, widzę ciemność" tylko... Jak by ktoś się wybierał, to naprawdę polecam rowerem lub pieszo i za dnia. I przy ładnej pogodzie, bo w deszczu to tak sobie...
W końcu dotarliśmy do bazy. Od razu zaatakowaliśmy autorkę TRInO pytaniami o trójkę i piątkę i okazało się, że jednak to nie my jesteśmy ślepe niedojdy, tylko przypadkiem do trina zaplątały się pytania z innej trasy. Uff. Drugie podejście Do PK 3 i 5 postanowiliśmy zrobić w sobotę, bo i tak zostało nam jeszcze kilka niezrobionych punktów.
W bazie tymczasem roiło się od organizatorów i powoli zaczynali zjeżdżać się uczestnicy. No, ale ponieważ my byliśmy tylko przejazdem, więc szybko przekazaliśmy, co było do przekazania Andrzejowi i wróciliśmy do domu wyspać się przed sobotnimi wyzwaniami.
C. D. N.
33 year old Help Desk Operator Arlyne Gudger, hailing from North Vancouver enjoys watching movies like Blood River and Horseback riding. Took a trip to Cidade Velha and drives a Allroad. siec
OdpowiedzUsuń