Nadrabiam zaległości sprawozdawcze
Właściwie to znam Gocław. Tak myślę, że znam. Przynajmniej wiedziałem gdzie jest baza drugiego etapu Warszawy Nocą. Co z tego, że wiedziałem, skoro nie idzie tam dojechać z mojej pracy? A jeszcze gorzej zaparkować! Po długiej walce wreszcie się udało.
Po rejestracji zadanie specjalne: znaleźć tego, co sprzedaje okulary sportowe i dokupić „jedynkę” dla Pawła. Bo swoje gdzieś zgubił. Co to za zwyczaje gubić okulary? Znaczy, nie są mu wcale potrzebne! Pomarudziłem, ale udało się nabyć co trzeba.
Start masowy. Tego nie lubię. Bo zawsze biegnę za tłumem i ląduję…. No, nie wiadomo gdzie ląduję. Mam taki uraz po pierwszym starcie masowym – obiegłem wtedy Bibliotekę Narodową (dołączając się do profesjonalistów) szukając pierwszego PK który był może 50 metrów od startu. Jakby ktoś nie wiedział – ta Biblioteka Narodowa to całkiem duży budynek!
Tym razem start był na boisku, a wybieg przez wąską bramę z zaparkowaną w niej Skodą. Właściciela auta nie znaleziono, ale to jego strata, bo dobrze wiadomo jak wygląda auto gdy przebiegnie przez niego kilkaset osób;-)
Ruszałem w 2 turze o 19:10. Na początku do przodu wyrwała młodzież, która gdy zobaczyła kałużę, nagle stanęła. Próbowałem rozdeptać jakieś dziewoje, które przed akwenem wodnym bez znaczenia strategicznego nagle stanęły, ale w ostatniej chwili skręciłem i przebiegłem przez środek owego akwenu. Chyba co nieco je ochlapałem.
Dalej ciągle w tłumie. Przed pierwszym PK (takim z długim przebiegiem) przegoniłem Mariusza G. Niestety, już w drodze na drugi PK lekko się zakręciłem (nie dowidzę w nocy, więc czytanie mapy w biegu nie zawsze wychodzi sprawnie) i Mariusz mnie dogonił, a nawet przegonił. Dalej biegłem praktycznie tuż za nim, aż do PK 8. Postanowiłem przyspieszyć i mu się urwać i oczywiście się zgubiłem. Jak zwykle, że tak powiem. Co tu dużo pisać, to nie był jeden raz gdy się zgubiłem ;-( Najgorzej zakręciłem się przy przebiegu na PK 14. Miało być tuż obok licząc z PK 13, a trafiłem … w okolice PK 12. Zamiast 30 sekund wyszło ponad 2 minuty. Wstyd. Pocieszam się, że gdy mi dziecko zrobi nowe okulary, to wtedy wygram jakieś nocne bieganie! Bo co z tego, że nogi niosą, skoro oczy nie widzą dokąd biec?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz