Ostatnia tegoroczna impreza MnO w postaci OrtInO. Zaczęło się pechowo – w ramach intensywnych przygotowań do Ełckiej Zmarzliny Moja Druga Połowa nadwyrężyła sobie wiarę w lepsze jutro, a dokładniej kolano. Bo my się przygotowujemy tak matematycznie do tego startu – na reprezentatywnej próbce dystansu docelowego (jakieś 10%) testujemy nasze możliwości i ekstrapolujemy wynik na cały dystans. Ta ekstrapolacja wychodziła całkiem optymistycznie aż do tej awarii kolana. Teraz zastanawiam się jak ekstrapolować to kolano na cały dystans…
Ale wracając od OrtInO – chcąc nie chcąc poszedłem sam. Wiadomo – po ciemku niedowidzę, a szukanie elementów wspólnych na ortofotomapach nie jest moją najmocniejszą stroną. Dostałem mapę pełną choinek i gwiazdek z pourywanymi antenkami i poszedłem w świat. Wydawało mi się, że na choince widzę jakąś większą ulicę - czyżby Trasa Toruńska? Na szybko poprzypisywałem brakujące antenki do gwiazdek, a nawet powymieniałem pomieszane elementy choinek. Gorzej było to wszystko połączyć w kupę. Był niby tajemniczy „schemat” u dołu, ale dużo on nie pomagał. Podbiłem PK na gwiazdce startowej i poszedłem w stronę Trasy Toruńskiej. Ooo, jakieś bloki podobne do tej drugiej gwiazdki! Patrząc na cienie wyszło, że gwiazdka musi być obrócona o 180 stopni – jest budynek pomiędzy blokami i jest lampion tam, gdzie być powinien! Dobra nasza! To teraz trzeba by poszukać tej urwanej antenki – pasuje tu PK L lub PK N. Chodzę, patrzę, nic się nie zgadza, lampionów brak. Odpuszczam i idę dalej na wschód. O! Jakaś szkoła i z boiskami – jest coś takiego na choince – PK H i reszta. Ale otoczenie znowu się nie zgadza. Obchodzę szkołę z jednej i z drugiej strony. Kicha. Wracam więc do gwiazdki, by coś znaleźć. Po drodze trafiam na jakiś pawilon handlowy. Eureka! Mam coś takiego na drugiej choince! Uff, odnalazłem się. I nagle olśnienie – na mapie jest jeszcze jedna szkoła – na gwiazdce! I ta się zgadza! I kolejne olśnienie – nie doczytałem, że urwane antenki złośliwy autor zlustrował i przeskalował! Jestem w domu. Może nie optymalnie, ale obchodzą gwiazdkę i choinkę. Wracam na tą drugą gwiazdkę, szukam jeszcze raz lampionu na antence zlustrowanej – trochę pasuje, ale jakby autorowi coś się lekko przekręciło. Biorę. Wychodzi mi PK potrójny – znając autora to prawdopodobne. Brakuje jeszcze kilka PK do kompletu, czas się kończy. Ale nie biegam. Logika mówi, że ostatnia choinka będzie na zachód, gdzieś koło pętli tramwajowej. O, jest ta pętla nawet na choince! Docieram na metę po czasie, jeszcze zadania. Azymut na oko ponad 100 stopni wychodzi… koryguję na trochę mniej. Odległość na oko pomiędzy 300 – 400 m. Znając konkurencję, czasem wszystko położyłem.
Następnego dnia wyniki….. mam 3 stowarzysze. Patrzę na wzorcówkę… jak się okazuje, tę drugą gwiazdkę wpasowałem w zupełnie inne miejsce! A prawie się zgadzało! I gdybym wpisał zadania jak na początku typowałem… a tak wstyd, ostatnie miejsce I ciągle się zastanawiam jak to jeden zespół zawsze bezbłędnie robi zadania – tego się nie da – w warunkach polowych pomiar azymutu jest obarczony sporym błędem i statystyka mówi, że nie daje się zawsze bezbłędnie wstrzelać w wynik… W przyszłym roku to ja będę bezbłędnie rozwiązywał zadania a co!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz