niedziela, 9 lutego 2020

O! StreeT!

Nie dane nam było być do tej pory na wszystkich edycjach Street-O, ale na jubileuszowej 20-stej zabraknąć nas nie mogło. Tym bardziej, że to w miarę bliskie okolice Zielonki (no bo ta sama strona Wisły!).
Jak to w tego typu imprezach - pierwszy problem – zaparkować. Zrobiliśmy chyba dwie rundki, aż udało wjechać się boczną ślepą ulicę i znaleźć jakieś wolne miejsce. Ślepe ulice mają do siebie to, że są mało uczęszczane – wyszliśmy z auta i to mało uczęszczanie od razu objawiało się lodem na chodnikach. Mało nie wywinęliśmy orła. Słowem zapowiadało się ciekawie;-)

Udało się dotrzeć na start, mapy w dłoń i poszliśmy. Znaczy pobiegliśmy. Gdzieś tak w górę mapy do PK 3A. Wiadomo – pierwszy punkt zawsze jest najtrudniejszy. Zobaczyliśmy jakieś tablice informacyjne, ładne duże i kolorowe, coś o wojnie i szukaliśmy odpowiedzi na pytanie „Który pułk Ułanów Nadwiślańskich?”. Sęk w tym, że na tablicy było sporo tekstu o barykadach, walkach, ale o ułanach ani słowa. Nawet o tych zawiślańskich. Dopiero po dłuższej chwili dojrzeliśmy inną niepozorną tablice pamiątkową. Tu już ułani się znaleźli;-)

Dalej poszło już lepiej. Liczyliśmy kartki (początkowo szukaliśmy kratek) na stoliku, świeciliśmy w okna ambasady, aż dotarliśmy do punku 5E. Tu pokonało nas pytanie o rok Meandrów. Bo o co chodziło autorowi? Wijące się koryto rzeki? Rodzaj jaskini? A może polskie czasopismo filologiczne (nie, nie jesteśmy tacy mądrzy, by znać wszystkie znaczenia słowa meander – to zna Wikipedia, my po prostu szukaliśmy tego słowa w terenie). W zaznaczonym miejscu była tablica, był nawet na niej rok, ale napis, wprawdzie na literę M mówił o Manewrach… Wpisaliśmy podwójnie BPK i rok z tablicy (a co);-)
Potem pobiegliśmy w kierunku Ronda Waszyngtona. Znane nam z Parkrunów (choć z drugiej strony). Tu chwilę zatrzymał nas PK 4D – krążyliśmy chwilę szukają tablicy z „Liderem” a wystarczyło podnieść wzrok, by dostrzec napis na wysokości 1 piętra…

Kolejna zagwozdka to liczenie guzików na mundurze Jerzego Waszyngtona. Żaden nie dał się odpiąć, więc czy to był guzik?

Czasu coraz mniej – decydujemy się na skupisko punktów przy ul. Międzynarodowej. PK 1I. I tu wtopa, bo to PK 1I czy 1l ? Najpierw szukamy odpowiedzi na pytanie iluletnia tradycja. Ale czego? Garaże, trawka, kilka drzewek, plac zabaw…. Po chwili dociera do nas, że może chodzi o pytanie „Co zachowaj”? Pewnie chodzi o ciszę lub porządek, ale odpowiedzi nie znajdujemy. Za jeden punkt szkoda szukać tego za długo. Na szczęście reszta punktów wchodzi, choć ich położenie w terenie jakoś tak mało zgadza się z położeniem na mapie. Jakby na mapie zabrakło sporo ciągów pieszo-samochodowych…

Na mecie!
Zostaje nam z 10 minut i kawałek do mety. Zbieramy co się daje, ale przed metą zatrzymują nas światła. Jako praworządni obywatele spóźniamy się na metę o jakieś dwie minuty (zresztą na starcie do pierwszego PK także spędziliśmy na światłach kilka minut). Jeszcze szybka fotka na mecie i pędzimy do Rembertowa odebrać dziecko wracające z zajęć.

Szkoda, że nie było dłuższego limitu, z chęcią byśmy zaliczyli jeszcze kilka punktów na Street-O – 60 minut to stanowczo za mało!
Tyle zdążyliśmy zebrać

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz