poniedziałek, 21 maja 2018

Quś-Ident

Ostatnio Stowarzysze coraz częściej robią imprezy biegowe, chcieliśmy więc żeby było jak najbardziej profesjonalnie i światowo. Tak dokładniej to chodziło o elektroniczny pomiar czasu. Ale jak to w życiu bywa, temat utykał na finansach, bo sportident drogi, a klub niezbyt zamożny.  I jak to w życiu bywa, okazało się, że hasło "Polak potrafi" wciąż jest aktualne. Nasz klubowy "Pomysłowy Dobromir" dla niepoznaki nazywany Michałem myślał, myślał i wymyślił. A jak już wymyślił, to przystąpił do działania - wynalazł w czeluściach Internetu odpowiednie oprogramowanie, dobrał do niego sprzęt, a na koniec pościągał ten sprzęt z całego świata - ruszyły karawany wielbłądów, statki wypłynęły na oceany, szlaki handlowe zaroiły się od kupców i w końcu góra elektroniki leżała na biurku Michała.
Kilka dni później wybrańcy otrzymali maile o treści: " Kolejny etap to próba generalna i do udziału w niej chciałbym zaprosić chętnych ..." Poczuliśmy się i chętni i zaproszeni i w czwartek przed osiemnastą karnie stawiliśmy się na Polu Mokotowskim, gdzie miał nastąpić przełomowy i historyczny moment - pierwsze terenowe zawody z zastosowaniem systemu Quś-Ident, nie wiedzieć dlaczego nazywanego przez Autora Open Timing Control, ale myślę, że to tak przez skromność:-)
Dostaliśmy mapy i malutkie niebieskie breloczki jak do kluczy i ruszyliśmy. Mapa jak mapa, trasa też typowa, więc nie ma o czym mówić, ale te breloczki ... na każdym PK radośnie pipały i rozświetlały stacje bazowe na niebiesko i widać było, że całość działa. My z Tomkiem jak wariaci przebiegliśmy cała trasę, żeby szybciej sprawdzić działanie systemu, reszta szła powoli rozkoszując się każdym punktem kontrolnym.

Meta - ostatnie pipnięcie.

Autor systemu w akcji.

Ludzie!!!!! To działa!!!!
Wkrótce nastąpi prezentacja systemu dla całego świata, bądźcie więc czujni!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz