wtorek, 8 maja 2018

Jedziemy na Rudawską Wyrypę!

Piątek przed Rudawską Wyrypą mieliśmy wolny, bo to dłuuuugi weekend, więc do Janowic wyruszyliśmy świtkiem koło południa zgarniając po drodze Krzysztofa, czyli ukonstytuowaliśmy się w standardowy zestaw turystyczny. Ponieważ nudno tak jechać i jechać, więc najpierw zatrzymaliśmy się w celu nagromadzenia kalorii:

Gdzie ładowaliśmy kalorie, to widać w tle.

A potem zatrzymaliśmy się we Wrocławiu w celu utraty zgromadzonych wcześniej kalorii. Pomocne w tym było TRInO, bo wymusiło na nas kilkukilometrowy spacer. Warto było, bo niektóre miejsca były bardzo urokliwe.
 Prawda, że śliczne miejsce?


 Zadowoleni z wycieczki!


Sama radość.


Za nami dąb im. Jana Dzierżonia.

W końcu dotarliśmy i do bazy. Do sali gimnastycznej nawet się nie ładowaliśmy, bo napchane tam było setkowiczów, a Tomek miał doświadczenia z innych rajdów, że oni wracają w środku nocy na chwilę, hałasują i w ogóle. Od razu poszliśmy więc na pięterko i zajęliśmy miejscówkę przy pokoju nauczycielskim.
Po kolacji i przygotowaniu plecaków na sobotnie wyjście (woda, żarcie, zapasowe ubrania) poszliśmy pokibicować setkowiczom. Nasz klub miał dwóch przedstawicieli - Marcina i Przemka, ale trzymaliśmy kciuki za wszystkich wychodzących na trasę. Organizator najpierw zamknął ich w osobnym pomieszczeniu, potem rozdał im mapy i przetrzymywał ich w tym odosobnieniu w nieskończoność. Pod drzwiami zaś stał tłum uczestników krótszych tras usiłując zapuścić żurawia do wnętrza. Tomkowi udało się wetknąć rękę z kamerką, nagrać film i cyknąć parę fotek:

Nie wiem co przeskrobali, że im organizator kazał klęczeć na twardej podłodze.

Siedzieli tam i siedzieli i już nawet zastanawialiśmy się czy nie wzywać jakiś oddziałów specjalnych od uwalniania więźniów, ale w końcu pojedyncze sztuki zaczęły chyłkiem wymykać się na zewnątrz. Strasznie żal mi ich było, że tak muszą iść w ciemną noc, no ale sami wybrali taki los. W końcu wyszedł ostatni uczestnik i można było oddalić się na zasłużony wypoczynek, nabierać sił przed własną poniewierką:-)
A w sobotę rano...

c. d. n.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz