Na miejscu poddaliśmy się procesowi zakwaterowania, który przebiegł w dwóch etapach: najpierw panie na prawo, panowie na lewo (ale my z T. jesteśmy razem spakowani!), a potem panie na prawo, panowie na lewo, a ja i T. pośrodku (ale z dziewczynami już było tak fajnie!).
Punktualnie o 18-tej, przy niewielkiej jeszcze frekwencji, nastąpiło oficjalne rozpoczęcie kursu. Atmosfera była chłodna i żeby temu zaradzić postanowiliśmy na wykłady przenieść się do sali kominkowej. Roztropnie wzięłam ze sobą koc. Kominek kominkiem, a ciepło być musi.
Od pierwszych chwil usiłowaliśmy wycisnąć z prowadzących jakieś konkrety dotyczące egzaminu (typu - czy prawidłowo będzie C A D B, czy raczej C D B A?), nakłanialiśmy mniej i bardziej dyplomatycznie do ujawnienia jeśli już nie odpowiedzi, to chociaż pytań, a oni niezmiennie:
- Na wykładach będzie wszystko powiedziane, słuchajcie i zapamiętujcie.
No, ale jak to? Mamy się uczyć? Tak jak w szkole? - dziwiła się w duchu starsza i dużo starsza część grupy stanowiąca większość na tegorocznym kursie.
W. F. i Z. T. robili co mogli, żeby umilić nam piątkowy wieczór, z nieznanych powodów przyjmując za pewnik, że regulaminy i zasady budowy tras wywołają w nas ekscytację i dostarczą niezapomnianych
Koło północy wreszcie mieliśmy czas na odrobienie zadań domowych. Czujecie to? ZADAŃ DOMOWYCH! My to mieliśmy do domu jeszcze blisko, ale taki kolega znad morza... W akcie solidarności postanowiliśmy zadania zamiast w domu, zrobić na miejscu. Stowarzysze stowarzyszyli się w naszym pokoju i tu nastąpiła burza mózgów. Burza podsycana była specjalnie spreparowanym ryżem w płynie z owocowymi dodatkami o mocy rozsądnej, acz nie byle jakiej. Zadanie rozpaliło nas do żywego, bo ilość absurdów zgromadzonych na jednej kartce formatu A4 była nieprawdopodobna. Tak nas wciągnęło, że dopiero po długiej chwili uświadomiliśmy sobie co my wyrabiamy - uczymy się! Niestety, było już za późno:-( Wiedza została przyswojona:-(
Z niesmakiem odłożyliśmy nasze zadania domowe, dojedliśmy "ryż", "zakanszając" słodyczami, od których już nas mdliło i towarzystwo zaczęło powoli wymiękać. Kolejny dzień mieliśmy spędzić w lesie i lepiej było się wyspać.
c. d. n.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz