Można
napisać, że już tradycyjnie Magdzie coś się obsuwa. I to poważnie - bo z wiosny
na zimę. Ale nie ginie! Majaczki rozpoczęły mały zimowy stowarzyszony maraton
InO. Moja Druga Połowa odmówiła uczestnictwa w części imprez (po tej górce na
Moczydle widzę, że zapisuje się tylko na górskie InO czyli np. ChoInO!), więc
pojechałem sam. Musiałem pojechać, bo zostałem zobligowany do dostarczenia
termosu pełnego gorącej herbaty. Herbatę przygotować to pikuś. Dojechać autem
do centrum także pikuś. Ale zaparkować…. Po 20 minutach krążenia w korku
zaparkowałem o milę od startu. Termos w rękę i pognałem na ul. Nowogrodzką.
Rzutem na taśmę zdążyłem i zastałem jeszcze organizatorkę z DM i Panią Prezes.
Jak mi to już wchodzi w nawyk, uratowałem naszą Prezes, bo jak zwykle nie miała
latarki. Nawet takiej z rozładowanymi bateriami!
Dostaliśmy
mapę i poszliśmy w miasto. Oczywiście mapa mocno przeterminowana, tak coś ponad
80 lat. Początek wydawał się prosty. Ulice się zgadzały, nawet działki z
budynkami także. Udało się dopasować zdjęcia, bo lampionu żadnego nie
spotkaliśmy. Schody zaczęły się przy ul. Pięknej. Miejsce jest, a lampionu nie
ma i niczego ze zdjęcia także nie ma! Wokół krąży Ania z Kaziem i także niczego
nie mają. Ale że mamy nadmiar punktów na mapie, postanawiamy iść w okolice
PKiNu. Pierwszy punkt za Alejami, przy wyjściu z podziemi B. kojarzy, więc
potwierdzenie to formalność. Kolejny PK gdzieś koło drugiego budynku dworca
W-wa Śródmieście wypada. Obstawiamy neon. Ale coś nie tak. I jakby w złym miejscu. Odpuszczamy i idziemy
na PK6. Tu jest charakterystyczna śruba pod Muzeum Techniki. Czyli jednak
piątka jest gdzieś obok budynku dworca – postanawiamy wrócić na koniec do niej.
Kolejne punkty na mapie z roku 1935 zaznaczone są na ulicach, których nie ma.
Wychodzi nam, że na rogu PKiNu gdzieś koło Teatru Dramatycznego. Jedno zdjęcie
znajdujemy, ale na nasze wyczucie nie dokładnie w środku kółka. Punkt powinien
być gdzieś koło wejścia do Teatru, najlepiej na tablicy z plakatami. Ale nie
ma. Jest jedno zdjęcie z logo teatru, ale nie ma go na plakatach. Nawet
wchodzimy do foyer, ale nic nie
znajdujemy. Dołącza się do szukania Zuza S. Idziemy na trójkę – tu coś mamy –
neon! Wprawdzie nie świeci, ale dokładnie do zdjęcia pasuje. Domyślamy się, że
może coś się autorowi omskło i do PK 3 przypisujemy zdjęcie z plakatem od
strony Alei Jerozolimskich – pewnie mieści się w 2mm. Zostaje nam jeden PK do
znalezienia. Wracamy na PK 6. Niestety nic tam nie ma. Zostają alternatywne PK
przy Świętokrzyskiej. Znajdujemy nazwę byłej ulicy ze zdjęcia – ja stawiam że
to PK 2. Ale znajdujemy ławeczki ze zdjęcia nie z tej strony co być powinny i
trochę jakby przesunięte. Czyżby to jednak był PK 1? Nie wiem nawet co Pani
Prezes na kartę wpisuje. Mocno spóźnieni idziemy na metę. ”Aby dotrzeć na metę
należy wejść lub wjechać po schodach”. My wchodzimy. Załapujemy się na resztki
ciasta, herbatę, którą z narażeniem życia przyniosłem na start, wymieniamy się
fantami na jutrzejsze UrodzInO i po dłuższej chwili Magda ogłasza koniec
imprezy.
W domu
oczywiście siadam do GoogleEarth i porównuję mapę z tym co znaleźliśmy. Jak nic
PK 6 i PK 4 BePeki (bo w miejscu dobrym szukaliśmy), a PK 2 było po
mojemu! Ławeczki to był stowarzysz! Ale
cóż, nie szliśmy na wynik, więc zostaje nam spokojnie poczekać na podliczenie
wyników. Pewnie do przyszłego roku!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz