Dużo się dzieje, ale zanim o bieżących imprezach, to z kronikarskiego obowiązku muszę (bo inaczej się uduszę) o Szybkim Mózgu.
Znowu zapisałam się na cały cykl, ale tym razem mam mocne postanowienie być na wszystkich rundach. Szczególnie, że żadna nie odbywa się zimą:-) No i chce mi się biegać.
Startowałam dziesięć minut przed Tomkiem i moim głównym celem było nie dać się przegonić przez niego. Na szczęście mapa nawigacyjnie okazała się prosta i nie traciłam cennego czasu na szukanie punktów, tylko od razu leciałam do celu. Tak więc cała strata do najlepszych brała się z braku kondycji oraz marnych zdolności manualnych przy samym potwierdzaniu, bo trafienie czipem w odpowiednią dziurkę nie zawsze udaje mi się za pierwszym razem. Chyba muszę potrenować w domu na jakiejś imitacji.
Trzy długie przebiegi dały mi trochę w kość - na trójkę, na dziesiątkę i na piętnastkę. Tomek co prawda mówi, że to wcale nie były długie przebiegi tylko normalne, a to te inne były krótkie. No, może. Tak czy inaczej, do marszu nie przeszłam, choć biegiem też nie można nazwać mojego sposobu przemieszczania się. Ot, taki świński trucht. Od tych długich/niedługich przebiegów dużo bardziej męczące były schody między PK 6/19 a 7/18. No, dobra - przyznam się: po schodach szłam. Ale tylko 2/3 ich długości!
Kiedy biegłam z ostatniego PK na metę (goniąc jakąś młodocianą zawodniczkę), lokalny moczymorda spojrzał, oszacował sytuację i zawołał:
- Babciu, nie pędź tak. I tak nie przegonisz...!
No pewnie, że nie przegonię, ale tak od razu babciu????? Co ten alkohol z ludzi robi....
Na metę przybiegłam przed Tomkiem. Zjawił się chwilkę po moim finiszu, ale jednak po mnie. Nie dałam się przegonić. Co prawda on zajął 25 miejsce, a ja 50, ale i tak mam satysfakcję. Poza tym mam korzystniejszy przelicznik wykorzystania wpisowego, bo moja zabawa trwała dłużej niż jego.
Tomek musi Ci dać szkolenie z wkladania chipa do... dziurki :)
OdpowiedzUsuńHmmmmmm....
Usuńmi tam szybciej stanowczo szło chipem bezdotykowym - zaliczałem każdy PK w pobliżu:-)
Usuń