Trenujemy. Ja co prawda mam wątpliwości czy lepiej trenować, czy może się regenerować, żeby na Abentojrę mieć świeże nogi. Tzn. umyć, na pewno umyję i jakoś tam świeże będą.
Stowarzyszony trening po raz drugi odbył się na Kępie Potockiej, a że i kilka imprez marszowych tam było, więc nawigacji praktycznie nie dało się trenować. Bo co trenować, jak człowiek zna na pamięć rozmieszczenie słupków? Skupiłam się więc na samym biegu. Miałam ambitny plan sprężyć się i pobić jakieś rekordy, ale wyszło jak zwykle. Są dni, że biega się dobrze i są takie, kiedy za nic nie idzie. I w poniedziałek był właśnie ten drugi dzień. Już na start przyjechałam śnięta i zmulona, a potem było tylko gorzej. Starałam się nie przechodzić do marszu i prawie mi się udało, oprócz długiego przebiegu z PK17 na PK 18. Za to dla równowagi między ruchem i bezruchem dużo czasu spędzałam przy każdym słupku. Zawsze to jakaś okazja do odpoczynku:-) Dzięki temu mam najsłabszy czas, przynajmniej spośród tych osób, które pochwaliły się wynikami.
Ale co tam...
Oszczędzać się trzeba!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz