W tym miejscu chciałabym złożyć podziękowania specjalistom ds. żywienia na DMP:
- za bułkę z serem i wędliną (a nie drożdżówkę czy słodycze) na śródmeciu - moja wdzięczność będzie Was ścigać po okolicznych łąkach i wzgórzach do śmierci mojej lub Waszej - tego mi było trzeba po pierwszym etapie;
- za zupę pomidorową, bo lubię i za ziemniaki, bo za ryżem nie przepadam i tylko mam prośbę na przyszłość - mięso krójcie w poprzek włókien, bo łatwiej pogryźć.
No to, jak się łatwo domyślić, po powrocie do bazy był obiad. Nawet nie dali nam się umyć i przebrać, ba - nawet zdjąć brudnych butów - tylko od razu zagonili na stołówkę. Czyżby bali się, że im połowa ekip wymrze z głodu przed etapem nocnym??
Po obiedzie tylko zdążyłam zdjąć buty, wziąć do ręki ręcznik, a tu już kolejne atrakcje. A pal licho mycie! Wszyscy śmierdzą, to i ja mogę.
Okazało się, że z tym obiadem poganiali, bo stołówka potrzebna na InO Memory. Dla odróżnienia od nieInO Memory, to nie miało na obrazkach kotków, piesków, ptaszków itp., tylko fragmenty map. Nie jest to raczej gra dla sklerotyków, ale jak wszyscy, to wszyscy - babcia też! W pierwszej rundzie B. S. pozwoliła mi wygrać, w drugiej pozwolił D. W. (może myśleli, że to moja ostatnia okazja, bo z racji wieku mogę nie dożyć kolejnej edycji), a w trzeciej trafiłam na przeciwnika z konkurencyjnej drużyny i on mi już nie dał wygrać. Trudno nie miał, bo nawet nie starałam się zapamiętać obrazków, pominąwszy już fakt, że bez okularów widziałam piąte przez dziesiąte. Zresztą nie było co przeciągać zabawy, bo zbliżał się wyjazd na etap nocny, a ja jeszcze nie zdążyłam odpocząć w pozycji horyzontalnej. Poza tym czekaliśmy na wyniki etapów dziennych i trzeba było pilnować tablicy ogłoszeń. Tak pilnowaliśmy i pilnowaliśmy i ...
c. d. n.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz