Jako, że moje zasady dotyczące udziału w biegach poległy na
imprezie „powiatowej”, dałam się namówić na najkrótszą trasę BnO, dla raźności
w towarzystwie siostry A. M. Bałam się tych wszystkich chipów, pipaczy na
punktach i ogólnego obciachu, ale obciach dzielony na dwoje jest łatwiejszy do
zniesienia. J
T. chyba nie chciał mieć z tym wszystkim nic wspólnego, bo
przepisał się z kategorii A do B i pobiegł razem z siostrą Z. M. Oni pobiegli,
a ja zostałam na starcie w oczekiwaniu na swoją współbiegaczkę. W końcu
dotarła. Szybkie formalności i ruszyły!
W stronę pierwszego punktu pobiegłyśmy, żeby to jakoś wyglądało. Inna sprawa, że
mój normalny chód jest szybszy od zaprezentowanego biegu, ale co tam. Pierwsze
pipanie. Ze strachem wsadziłam palucha do otworu, bo to nigdy nie wiadomo –
urwie?, nie urwie? Nie urwało!
Do drugiego PK po śladach małych Paproszków, ale że się
zagadałyśmy, to nas trochę zniosło z trasy. Szybka korekta i punkt jest
nasz. Rzut oka na mapę, gdzie ten
trzeci.
- A tam jakiś cmentarz jest, że tyle krzyży? W parku? –
wyraziłam swoje wątpliwości patrząc w mapę.
- Może jakieś miejsce pamięci? – zasugerowała A.
Cmentarzem okazał się plac zabaw, a krzyże to tylko huśtawki.
Muszę popracować nad symbolami na mapie!
Z odnajdywaniem punktów w zasadzie nie miałyśmy problemów,
bo po treningach w marszach, punkty biegowe to pestka, bułka z masłem i mały
pikuś. Gorzej było z tempem „biegu”. Z każdego następnego punktu jakby wolniej.
Mijali nas kolejni zawodnicy,
najwyraźniej bardziej zaangażowani, albo ze zdrowszymi kręgosłupami. Gdzieś w połowie trasy telefon od Z. i T. –
oni swój bieg już ukończyli i idą na kawę. Takim to dobrze! No, ale w końcu i my dobrnęłyśmy do mety i żeby wyglądać
profesjonalnie wpadłyśmy na nią wielkim pędem, roztrącając zgromadzonych wzdłuż
trasy i wiwatujących na naszą cześć kibiców. (To znaczy Z. i T., którzy zdążyli
już wrócić po kawie). Ostatnie odpipanie na mecie, zwrot chipa i można obejrzeć
wyniki. Zacny czas – 28.53! Obiecuję, że następnym razem będzie co najmniej o
sekundę lepiej!
I czy wszyscy zauważyli co napisałam? Następnym razem!
Trzymamy za słowo! :)
OdpowiedzUsuń