sobota, 6 czerwca 2015

Pracowity weekend

Koniecznie chcieliśmy coś zrobić żeby się nam długi weekend nie zmarnował. Ponieważ nie znaleźliśmy żadnego marszu, biegu, jazdy, pływania ani nic na orientacje musieliśmy zadowolić się trinem. A nawet kilkoma. Na pierwszy ogień poszły Łazienki. Czwartkowe popołudnie spędziliśmy parkowo, bo punkty "miejskie" mieliśmy zaliczone już wcześniej. Udało nam się nawet znaleźć lampiony, żeby było już zupełnie inocko! Mieliśmy tylko drobny problem ze spisaniem kodów - strasznie skomplikowane.

Na dzisiaj ogłosiliśmy "Trino z Niepoślipką". Na tłumy nie liczyliśmy (wiadomo - wyjazdy), ale żeby NIKT się nie zgłosił to już przesada. Pokręciliśmy się chwilę na miejscu zbiórki i poszli sami. Na tapetę wzięliśmy dwie odsłony Starego i Nowego Miasta z "majaczkowymi" mapami. Uczciwie przyznaję, że przed wyjściem z domu w użyciu był komputer, bo tak z marszu dopasować te obrazki w terenie, to by nam ze trzy dni zeszło, a nie chcieliśmy nocować na skwerku.
Upewnialiśmy się więc "na żywo" czy dobrze udało się wszystko dopasować i dopasowywaliśmy to, czego nie udało się zobaczyć wirtualnie.
W terenie okazało się, że może i z Niepoślipką, nikt nie idzie, ale synchronicznie, to i owszem. Gdzieś w połowie trasy spotkaliśmy M. S. Wymieniliśmy się doświadczeniami, to znaczy popatrzyliśmy sobie wzajemnie w mapy, pokiwali głowami i rozeszli w swoje strony.
Gdzieś pod koniec trasy spotkaliśmy  B. B. i W. B. Jako, że stosunkowo rzadko się widujemy, to w pierwszej chwili poznałam tylko trzymaną w ich ręku mapę, a dopiero potem rozpoznałam właścicieli mapy.
Znowu wymieniliśmy się doświadczeniami, zwłaszcza, że jedna z naszych tras, była tą samą, co ich.

Jutro już na szczęście Lampionada, więc nasze życie wróci do normy:-)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz