środa, 26 października 2016

Podkurek - etap 3 i tort.

Godzinka snu dała mi siłę do dźwignięcia się z łoża (materaca) boleści i doczołgania się do ściany z wynikami. Po dwóch etapach zajmowaliśmy drugie miejsce - całkiem nieźle, ale jednak pierwsze, to pierwsze. Jeszcze mieliśmy szansę na odrobienie strat. W oczekiwaniu na start etapu nocnego zaliczyliśmy jeszcze Wieczorną Grę na Orientację, czyli latanie dookoła szkoły. Byłoby się nam udało wygrać, ale zniechęciliśmy się po nieudanej próbie dostania się do PK za ogrodzeniem. Podobno dało się odczytać kod z odległości, ale my dwie ślepoty nic tam nie widzieliśmy. W tej sytuacji postanowiliśmy olać resztę PK i wrócić na metę. Zresztą siły trzeba było zachować na nocny las.
Mapa etapu trzeciego okazała się typową składanką, czyli w zasadzie tym, co najbardziej lubię. Od razu wyciągnęliśmy zestaw małego majsterkowicza i z wycinków złożyliśmy sobie pełną mapę. To już stanowiło połowę sukcesu.
Postanowiliśmy iść pod prąd, czyli zaczynając od 13 i 14, ale po przejściu paru kroków doczytaliśmy, że PK 1 musi być pierwszy. Dobrze, że zauważyliśmy to wcześnie, bo byłaby wtopa. Etap byłby lekki, łatwy i przyjemny gdyby punkty były rozstawione tam gdzie wskazuje mapa, ale ostatecznie wszystkie mieściły się w promieniu mniejszym niż sto metrów od miejsca właściwego, więc znowu nie będę się tak bardzo czepiać. Za to pogoda przynajmniej się poprawiła - przestało padać i jakby ociepliło się.
Na metę wróciliśmy chyba jako drugi zespół z naszej trasy, mimo że wychodziliśmy przedostatni. Zaczęliśmy mieć nadzieję. Odliczaliśmy czas do powrotu naszego głównego konkurenta do zwycięstwa i kiedy zaczął wpadać w ciężkie, my mogliśmy odetchnąć z ulgą. Wszystkie znaki na ziemi i niebie mówiły, że wygramy.
W czasie kiedy autorzy tras podliczali wyniki zostaliśmy zaproszeni na tort urodzinowy Klubu Trep i wspominkową prezentację. A potem ogłoszono oficjalne wyniki i ... wygraliśmy! I dostaliśmy puchary i dyplomy i nagrody!
Muszę jeszcze  powiedzieć, że nasze warszawskie tezety zachowały się bardzo ładnie w stosunku do przyjezdnych gości. Wszyscy postarali się żeby to goście wygrali swoją kategorię i odjechali zadowoleni. I to się nazywa gościnność!

P.S.
Fotki ze strony Organizatora

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz