Na jubileuszowe (44-te) OrtInO Tomek namówił mnie na TZ-ta. Zawsze sobie mówię, że to ostatni raz, a potem ulegam. Bez sensu, bo przecież wiem, że za wysokie progi na moje nogi. No, ale dobra, niech mu będzie.
Mapa produkcji Darka W. jak zawsze okazała się lekko schizofreniczna, a szczytowym osiągnięciem był wycinek drogi tak cienki, że praktycznie pokazywał sam asfalt. Niech mi ktoś wytłumaczy: czym z wyglądu różni się asfalt na jednaj ulicy od asfaltu na drugiej i w jaki sposób zlokalizować miejsce położenia tego asfaltu? Udało się to tylko dwóm zespołom, które zresztą szły razem i strasznie jestem ciekawa jak to zrobiły. Ja to w swojej ślepocie nawet tych ciut grubszych wycinków nie mogłam do końca rozszyfrować, zwłaszcza, że jakieś takie czerwonawe były i przez to niewyraźne.
Naprawdę, bardzo starałam się ogarnąć sytuację i zrozumieć gdzie i dlaczego idziemy i nawet kilkakrotnie udało mi się to osiągnąć, ba - raz nawet zawróciłam Tomka ze złej drogi, ale ogólnie lekko nie było. Przez część trasy po prostu tylko szłam i podziwiałam Tomka inteligencję, mądrość, logikę, konsekwencję. Wiem, że on taki jest (w końcu byle czego bym nie brała), ale na co dzień jakoś nie zwracam uwagi, a na marszach to normalnie daje mi po oczach. No więc tak szłam, podziwiałam, spisywałam kody, już prawie dochodziliśmy do mety, a tu dwóch wycinków (tych cieniutkich) wciąż nie mieliśmy. Tomek wymyślił, że wróci się kawałek sprawdzić, czy nie ma czegoś w okolicy, ale już ja dobrze wiem jak wygląda jego sprawdzanie - przeleci całą trasę jeszcze raz. W związku z tym wymiksowałam się ze sprawdzania, przekazałam mu kartę i poszłam na metę. Meta wyjątkowo tym razem nie była naturalnie klimatyzowana, tylko w porządnej prywatnej szkole, czyli luksusowe. Ale w końcu jubileusz to jubileusz:-)
Zgodnie z moimi podejrzeniami Tomek wrócił po jakiejś godzinie, ale zapierał się, że wcale, ale to wcale nie przebiegł trasy jeszcze raz. No, niech mu będzie. Wycinków nie znalazł, ale powbijał jakieś stowarzysze, dzięki czemu zajęliśmy dobre trzecie miejsce, przy czym drugiego nie było, bo dwa zespoły zajęły pierwsze. Nawet od Marcina byliśmy lepsi!
Już miałam mówić, że więcej na żadne tezety nie idę, ale przypomniało mi się, że na Kusaki podstępnie nie zaplanowano trasy TU, a przecież na TP nie pójdę. Chociaż... może to nie byłby taki głupi pomysł....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz