niedziela, 15 lutego 2015

Ani Bee , ani Meee

T. pasie kozy:


Gdyby koza nie meczała,
Tylko z nami PK zbierała…
Po marchewkach przyszedł czas na kozie harce. Kozie brody właściwie. Tylko czemu wszystko na żółto? (tzn. zarówno kozy, woda, zarośla, dróżki…). W każdym razie Żółta Koza dała w kość i chyba straciłem całą swoją sympatię dla idola mojego dzieciństwa -  Koziołka Matołka. Kozy wisiały – za te brody właśnie,  na jakiejś „choince”, a właściwie to na górce Szczęśliwickiej. Powiewały w różnych, najmniej spodziewanych kierunkach, a niektóre nawet się przenicowały. I za nic nie szło ich (tych kóz) dopasować na swoje miejsce. Metodą miotania się tu i tam, porównywania terenu z żółtymi obrazkami coś tam niby dopasowałem. Niestety, zostały dwa osobniki, które nie dały zagonić się na swoje miejsce, a te zagonione i powieszone, dziwnym trafem co nieco pozamieniały się miejscami.
A niektóre koziołki to chyba były spokrewnione z kozicami – skakały po jakiś górkach. W pogoni za jedną zaliczyłem mały spadek. Coś tam zabolało w kostce – musze dokładniej sprawdzić jak działa to ubezpieczenie PTTK (mam nadzieję, że organizatorzy wszystkich formalności dopełnili) .
Ale widziałem, że inni także różnie sobie radzą – ktoś za mną zjechał z urwiska, wszyscy latali z obłędem w oczach od lampionu do lampionu (bo lampionów było zatrzęsienie, a przy jakiejś nieziemskiej skali mapy  lampiony stojące co 4 metry chyba nie powinny dziwić)
Dobrze , że dotarłem na metę przed zmrokiem  (choć niewiele brakowało) i na szczęście zachował się dla mnie jakiś zamarznięty batonik. Podejrzewam, że tylko z powodu zamarznięcia (podobnie jak te batoniki)  organizatorzy nie ruszyli zwijać trasy przed moim powrotem.
Jak widać trasy TZ z punktami stycznymi dają mi w kość.  Może powinienem zgłosić wniosek racjonalizatorski o coś pośredniego pomiędzy TU i TZ – mam już nawet fajną nazwę TŁ J
Zdegustowany, w drodze powrotnej wraz z Moją Druga Połową (Ona była znacząco  mniej zdegustowana, bo nie miała kózek) zdobyliśmy z rozpędu jeszcze jeden szczyt z Korony Warszawy  - Kopiec Czerniakowski, brakujący nam do kolejnego TRiNa o kosmicznej nazwie;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz