Po rozlokowaniu się, wspólnie z D. M., który dotarł jeszcze wcześniej, robiliśmy za komitet powitalny, czyli staliśmy w pobliżu drzwi wejściowych, bo nie bardzo było jeszcze co robić. Ponieważ blisko drzwi była stołówka, wyglądało jak byśmy tam więdli z głodu i czekali na kolację i... kolację zaczęto wydawać wcześniej:-)
Po kolacji Stowarzysze stowarzyszyli się w naszym pokoju w celu integracji. Na stoliku pojawiały się coraz to nowe produkty służące integracji, a spora część z nich okazała się przechodnia, wędrująca z imprezy na imprezę. Ekonomiczni jesteśmy. W ramach integracji pochłonęliśmy milion kalorii (na łebka) w postaci stałej i płynnej, ustaliliśmy (niektórzy bardzo szczegółowo) imprezowy inowy plan uczestnictwa na przyszły rok, złożyliśmy i zszyli najnowszy numer "Tramwaju", przeczytali go z rozpędu i przegapili oficjalną część programu: "prezentacje i wymiana doświadczeń w temacie".
Tramwajarze.
Potem, żeby jednak być "w temacie" zeszliśmy do jadalni, gdzie przy śpiewach trwała integracja ogólna. Śpiewów nie mogłam przegapić! Tyle tylko, że jakoś opornie to szło i miałam wrażenie jakby gitara parzyła grajków w dłonie - tak szybko usiłowali przekazać ją dalej. Dopiero kiedy w akcie desperacji wzięłam ją do ręki żeby zagrać te trzy chwyty, co to jeszcze pamiętam, wszystko się wyjaśniło. Metalowe struny w twardej gitarze wbijały się boleśnie w palce, usiłując przeciąć skórę. Teraz to już z podziwem patrzyłam na tych, którzy mimo wszystko próbowali grać.
Kiedy poczułam się już odpowiednio zintegrowana, a nie chcąc z kolei doprowadzić do dezintegracji, zebrałam się w sobie (fizycznie i moralnie) i poszłam pod prysznic. No przecież nie w całości! Polewałam sobie tą lodowatą wodą palec wskazujący i tym palcem, sekundowymi muśnięciami usiłowałam się umyć. Powiedzmy szczerze - efekt taki sobie, ale jak by kto pytał, to mogłam z czystym (sic!) sumieniem powiedzieć, że nie poszłam spać bez mycia:-)
c. d. n.
No proszę, a są tacy, którzy mimo aury nie zniechęcili się i zrobili TRInO po Toruniu w ostatni weekend (zapytaj sąsiada)..
OdpowiedzUsuń.
Leśni.
No to macie więcej samozaparcia:-)
OdpowiedzUsuńA do weekendu liczy się także niedziela? bo może jakiś czasocofacz i także zrobimy?
OdpowiedzUsuńTŁ
Niedziela jak najbardziej - w Polsce tydzień zaczyna się w poniedziałek, a kończy w niedzielę (bo tak Bóg tworzył świat, a dnia siódmego odpoczął).
OdpowiedzUsuńLeśny D.
Ciekawe komu dostał się numer Tramwaju z odciskiem zębów redaktora naczelnego? ;)
OdpowiedzUsuń