niedziela, 20 marca 2016
Tomek w Radomiu, a ja....
Tomek pojechał do Radomia na Maraton, a ja żeby nie być stratną o jedną imprezę zrobiłam sobie przedświąteczne TRInO. Zaliczyłam trzy trasy, co było o tyle nudne, że bardzo do siebie podobne: LOP-ki szły ramami okiennymi, a punkty kontrolne były gęsto rozsiane na wszystkich szybach, dla utrudnienia - wewnątrz i na zewnątrz. Potem jeszcze zaliczyłam bieg na orientację ze startem na strychu, a metą w śmietniku i ani się obejrzałam nastał wieczór. Na etapy nocne już nie miałam siły, szczególnie, że łazienka i przedpokój były mocno zlustrowane, a wycinki na dywanach rozsiane były na dużej przestrzeni. Może uda się w tygodniu zrobić jakąś rodzinną imprezę i wspólnie przejdziemy trasę ...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz