O tej porze roku nie wychodzę z domu po zmroku, w końcu jakieś zasady trzeba mieć. No, ale OrtInO to zupełnie inna sprawa i zasady trzeba złamać. Jednym zdaniem - dla OrtIno brejkam fszystkie rule:-)
Wyposzczeni orientalistycznie i nastawieni bojowo pobieramy mapy i ruszamy na podbój Ursusa. Jedna łapka misia, druga łapka misia, trzecia łapka misia ... Idzie jak po maśle. A niby i zlustrowane i pozamieniane i obrócone. Geniuszu nam przybyło, czy jak? Taki etap to ja mogę, proszę państwa, przejść całkiem samodzielnie i nawet się nie zgubić. Gorzej byłoby ze zmieszczeniem się w czasie, bo w przeciwieństwie do T. nie potrafię czytać mapy idąc. Bo ja to kobieta luksusowa jestem - mapa musi być porządnie oświetlona, położona na równym, a nie byle jak, w biegu :-)
Udaje nam się zgarnąć wszystkie punkty w podstawowym czasie i jakoś dziwnie się z tym czujemy. Może chociaż jakiegoś stowarzysza mamy ...
Wieczorem T. ładuje się do łóżka z całym orientalistycznym oprzyrządowaniem.
- A co ty będziesz robił???- pytam z lekkim niepokojem.
- A muszę sprawdzić jak jest z wyznaczaniem azymutu w lustrze.
Uspokojona zapadam w drzemkę. Nagle pewna myśl wywołuje mój niepokój.
- Słuchaj, a dlaczego jak mapa jest zlustrowana to i na boki i góra-dół, a jak ja stoję przed lustrem to nigdy nie mam głowy w nogach, a nóg na miejscu głowy?????
T. już otwiera usta do odpowiedzi i ... okazuje się, że nie wie!
- Bo tego się nie da wytłumaczyć jak dla blondynki - wydaje mu się, że wybrnął.
Ponieważ jednak drążę temat (no, przecież nie zasnę dopóki się nie dowiem, poza tym jestem szatynką), odwalamy masę teorii z fizyki i matematyki i co się okazuje?
Otóż mapy wcale nie są zlustrowane! One są odwzorowane geometrycznie względem osi i to odwzorowanie jest umieszczone na miejscu pierwotnego wycinka.
Jedna wielka granda!
To ja jak głupia stoję przed lustrem i czekam na te nogi w głowie, bo chcę się zlustrować ...
Nigdy, nigdy, ale to przenigdy już nie uwierzę żadnemu autorowi mapy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz